Wczoraj już późnym wieczorem miałem się położyć w kimono i nagle mnie coś tknęło...
Wytargałem lupę i zacząłem przeglądać ścieżki w poszukiwaniu pęknięć lub innych anomalii na płycie głównej, o godzinie 2.30 skończyłem nic nie znalazłem :(
W okolicach 3 rano zabrałem się za płytkę od wzmacniacza odczytu i po 15 minutach jest... pęknięcie ścieżki w okolicach kondensatora. Zlutowałem i poszedłem spać bo miałem już dość, a na rano do roboty. Dziś rano odpaliłem go bez problemów graja dwa kanały. Odrazu miałem dobry humor w pracy, nawet przy tym że mieliśmy niebywały zapierdziel w robocie. Kilka zdjęć poniżej i test zapisu. Teraz po pracy gra i buczy :)
Odetchnąłem dziś z ulgą, taka upierdliwa pierdoła. Jak zwykle :(