Bas to jest pełnoprawny element pasma akustycznego. Bez basu nie ma high-fidelity. Bas to też jest muzyka. Basowe efekty specjalne (BFX) dają posiadaczowi nowo zakupionego za ciężkie pieniądze sprzętu mnóstwo radości. Pytanie postawione w tytule wynika z praktycznych trudności uzyskania MELODYJNEGO basu, rozsądnym kosztem - pieniężnym i wielkościowym.
Problemem nie jest uzyskanie basu, tylko jego kontrola i sklejenie z wyższymi częstotliwościami, czyli uzyskanie podobnego charakteru basu jak reszty pasma. Czyli basu "szybkiego", "w fazie".
Krzywa opisująca zależnosc szerokości odgrody i zejscia basu jest bardzo podobna do krzywej energii koniecznej do uzyskania basu z odgrody, tj. ilość energii rośnie sobie na początku bardzo pomału, aby od mniej więcej 100 hz w dół gwałtownie zacząć rosnąć. Rezygnując z częstotliwośći "poniżej" kolanka krzywej, można przy tym samym koszcie ogólnym systemu wycisnąć dużo więcej muzyki (fidelity). I stąd pytanie w temacie.
Nawet Pan Nelson Pass w swoim KleinHorn dociągnął ledwie do 50 hz i sięgnął ostatecznie po 2 dodatkowe "subwoofery" ;-)
"Krzywą" energii można podzielić z grubsza na: pionową (20khz-100hz), kolanko (100-50 hz) i poziomą (gwałtownego przyrostu energii) (50hz-20hz). Pasmo 200-50 hz, czyli "kolanko" krzywej jest przez wielu wskazywane jako dobre miejsce "psychoakustycznie" do szycia. Choć prawdziwa zależność może być oczywiście odwrotna, tj. brzmi dobrze bo akurat tam wychodzi kolanko... .
Bo 100 hz, to już jest w zasadzie wysoki dźwięk, który robi już większość dostępnego audio w ogólności.Mi osobiście extended range, tj. 100hz- 16khz z jednego źródła + dokładka 2x sub (np odgroda ogrodowa) by już chyba wystarczył... :-)
First watt, solid core, full range. ;-)