dawno dawno temu, miałem pożyczony na imprezę, gramofon Pioniera. Płyta The Wall Pink Floyda brzmiała tak radykalnie lepiej z winyla, mimo, że był to bardzo skromny zestaw, że po prostu nie było o czym tutaj gadać. Trąbki i ogólnie wszystko w głębi było prawdziwe i obecne na winylu. Całość zaś była bardziej intrygująca, angażująca i ciekawsza, mimo szumu i trzasków, a płyta była do tego chyba jeszcze pogięta :-/.
Ponieważ jednak żyję jak nomad i zdecydowana większość muzyki mam w formie wav na kompie, po prostu nie mam piniędzy, miejsca i czasu na zabawę w winyle. Staram się rekompensować to sobie możliwie najlepszymi odtwarzaczami cyfrowymi, a to DAP Shozy Alien, a to wzm. słchawkowy + DAC Chord Mojo.
Miałem przez pewien czas gramofon automat Saby, ale pozwalałem się nim bawić synowi, aż zepsuł automat i już nie chodzi.. :-/, nieważne.
Płyty których słuchałem to była znaleziona przy wystawce torba z jakąś setką winyli, w tym Banarama, Depeche i Phil Collins.
Mimo, że gramofon był kupiony za 50 Euro, system był nie high endowy, a płyty często też w kiepskim stanie, było w dźwięku coś takiego, że żonie nie chciało się zmieniać strony i automat grał 1 stronę po 10 razy.