Popyt - jakiś tam - ciągle jest, ale zupełnie śladowy w porównaniu do najlepszych dla kasety lat 80-tych. Nie znam żadnych liczb, ale przypuszczam, że jest na poziomie co najwyżej 1/10000 tego co kiedyś, albo i gorzej... i podaż dostosowała się do takiego popytu. Pomyśl - kiedyś każda licząca się firma produkowała jednocześnie kilkanaście modeli magnetofonów do wieży, a każdy liczący się producent kaset - nawet ok. 10 modeli, przy czym co rok - dwa seria była modyfikowana albo wypuszczana nowa. Teraz sprzedaż jest śladowa, nie opłaca się inwestować w żadne zmiany i modyfikacje, z wyjątkiem dalszych uproszczeń dla obniżenia ceny.
Każdy produkt konsumencki ma przewidziany przez producenta swój cykl życia, tzn. planowany okres istnienia na rynku. Cykl ten ma swoje okresy: wprowadzenie, wzrost, dynamiczny rozwój, stabilizacja, schyłek, itp., - zawsze przychodzi moment, gdy produkt przestaje być atrakcyjny dla konsumentów, kończą się możliwości jego modyfikacji i ulepszania, i wtedy zastępuje się go czymś nowym.
Magnetofon kasetowy osiągnął szczyt swoich możliwości na początku lat 90-tych, gdy wprowadzono najbardziej wyrafinowane rozwiązania i osiągnięto najlepszą możliwą jakość zapisu - i od tego momentu zaczął się schyłek, bo brakło możliwości dalszego rozwoju. Płyta CD stopniowo przejmowała coraz większy zakres zastosowań, kiedyś obsługiwanych tylko przez kasetę: obok stacjonarnych, pojawiły się odtwarzacze CD samochodowe, przenośne (radiomagnetofony z CD), indywidualne (Discmany), i ostatecznie płyta CD-R - więc kaseta przestała być atrakcyjna, bo płyty CD można było używać w zasadzie tak jak kasety. Oczywiście sporą rolę w tym grały działania marketingowe, lansujące CD zamiast kasety.
Największą jednak rolę w zmierzchu kasety jako źródła porządnego dźwięku w zestawach wieżowych miał zmierzch samych zestawów wieżowych hi-fi! Gdzieś na przełomie lat 80-tych i 90-tych czytałem artykuł, w którym mówiono o perspektywach rozwoju domowych elektronicznych sprzętów "rozrywkowych" - i już wówczas mówiono o zbliżającym się końcu zestawów wieżowych złożonych z oddzielnych segmentów. Większość ludzi (na Zachodzie i w USA) miała już wieże, duża część już je nawet kilkakrotnie wymieniła na nowsze i lepsze. Rynek stawał się coraz mniej dynamiczny, a, co najważniejsze, większość konsumentów miała wobec tego inne oczekiwania niż producenci oferowali wcześniej.
Okazało się, że znakomitej większości konsumentów nie zależało wcale na wyrafinowanej jakości dźwięku, między innymi także dlatego, że coraz mniej ludzi miało czas na to, żeby usiąść i napawać się nieskażoną muzyką. Większość ludzi słuchała w domu muzyki robiąc przy okazji coś innego i wcale nie potrzebowała bardzo wysokiej wierności, natomiast chciała, by urządzenia były mniejsze i prostsze w obsłudze. Nie chcieli by wieża z głośnikami zajmowała pół pokoju (=> miniwieże), nie chcieli godzinami podłączać gąszcza kabli (=> szybkie złącza, taśmy, albo "wszystko w jednym"), nie chcieli zawracać sobie głowy celowaniem igłą gramofonu w krawędź płyty (=> gramofony tangencjalne z pełną automatyką i nawet wyszukiwaniem utworów), nie chciało im się pracowicie ustawiać typów taśmy, poziomów zapisu, wybierać redukcji szumów, itd., a nawet wstawać z fotela by przerzucić kasetę (=> zautomatyzowane podwójne magnetofony z autorewersem), i przede wszystkim, w ogóle nie chciało im się podchodzić do wieży (=> zdalne sterowanie). Klasyczne wieże były za duże, zbyt skomplikowane w obsłudze (większość funkcji i tak nie była nigdy wykorzystywana, ani nawet nie zadawano sobie trudu zrozumienia o co w tym chodzi), a jakość dźwięku była NIEPOTRZEBNIE zbyt wysoka!
Dlatego w owym artykule podkreślano, że klasyczna wieża była już stopniowo na wymarciu, a jej rolę przejmowały mini-wieże, dla 90% odbiorców całkowicie zadowalające. W ten sposób rynek domowego sprzętu audio stracił już swoją dynamikę i nie wróżył zysków w przyszłości, dlatego producenci zwrócili się w kierunku nowego produktu, który byłby bardziej atrakcyjny dla konsumentów - kina domowego, początkowo opartego głównie na VHS. I od razu pojawiły się i były ostro lansowane amplitunery czy wzmacniacze wielokanałowe, dekodery dźwięku dookólnego, wielkie telewizory, itd. A sprzęt audio poszedł w odstawkę - oczywiście nie natychmiast, ale dość szybko ograniczono ofertę, a przede wszystkim przestano opracowywać nowe modele, co kiedyś robiono co rok. Tymczasem kino domowe rozwijało się, wprowadzano nowe, lepsze rozwiązania (np. DVD), i rynek był dynamiczny. Ale minie jeszcze trochę czasu, i okaże się, że rozwój kina domowego przestanie być dynamiczny, już nie da się wymyślić nic nowego i lepszego, i producenci będą musieli szukać czegoś nowego żeby nam sprzedawać!
Dlatego zmierzch kasety był czymś nieuniknionym od chwili, gdy rozwój magnetofonów i kaset zatrzymał się, czyli od początku lat 90-tych. I tak można się dziwić, że kaseta przetrwała aż tyle lat (45)! Myślę, że nikt się tego nie spodziewał. Myślę, że przeciętnie zakłada się dla danego rozwiązania (np. formatu) ok. 20-letni cykl życia.