Witam kolegów.
Pomyślałem że podzielę się z Wami moją opinią na temat Pioneera CT-959, którego miałem przez ostatnie dwa dni okazję testować. I oczywiście zapraszam do dyskusji :)
(w porównaniu do CT-757)
Słychać, że to trochę wyższa półka. Ma charakter, więcej detali, ładniej sobie układa ten dźwięk w przestrzeni. Natomiast co do samego brzmienia... można o nim powiedzieć wszystko, ale nie że jest wierny. Jestem bardzo zaskoczony jego dźwiękiem. To, co przede wszystkim słychać od razu, to przytłumiona, schowana średnica, bardziej niż w 757. Dźwięk jest przez to zamknięty, jakby kolumny były czymś trochę przykryte. Następna rzecz - on czaruje! Góra pasma jest podbarwiona, słodka, aksamitna, wygładzona. To jest chyba ten patent na dźwięk, o którym wszyscy mówią. To się faktycznie może podobać, bo brzmi pięknie, spektakularnie... ale to ma niewiele wspólnego z wiernością. Do tego dochodzi potężny, miękki bas, potężne wypełnienie dźwięku. Kiedyś mi się takie brzmienie bardzo podobało i takiego szukałem, ale to było kiedyś... On brzmi jak z włączonym konturem.
Z drugiej strony słychać, że to jest dźwięk wysokiej klasy, mimo tego podbarwienia. Jest dbałość o szczegóły, dźwięk jest żywy i wyrazisty. Tyle tylko, że ja szukam czegoś kompletnie innego i tutaj pojawia się Akai GX-75/95mk2 jako punkt odniesienia. Bas z 959 jest mięsisty, rozlany, potężny, podczas gdy ja wolę sposób grania Akai - bas sprężysty, krótki, zwarty, świetnie kontrolowany, szczegółowy. Poza tym przesiadka z 959 na GX-75 daje największą różnicę pod względem średnicy. Na Akai dźwięk się otwiera, dłużej wybrzmiewa, jest więcej przestrzeni i jeszcze więcej detali. Fakt, że do brzmienia Akai trzeba się przyzwyczaić, trzeba je zrozumieć. On nie podbarwia i nie koloryzuje, przedstawia dźwięk taki, jaki jest. Ten sposób prezentacji przypomina mi brzmienie szpulowców - najbardziej ze wszystkich magnetofonów, jakie słyszałem.
Wracając jeszcze do 959, jego sposób grania mocno kojarzy mi się z posiadanym jakiś czas temu Sony TC-K770ES. One są podobnie efektowne, podobnie czarują, podobnie podbarwiają. I tak sobie myślę, że może to tak właśnie jest, że miłośnicy nowszych Sony ES i nowszych Pioneerów lubią takie brzmienie i do niego dążą. Ja oczekuję jednak zupełnie innego dźwięku.
Natomiast to, co zdecydowanie mi się w Pioneerze podoba, to jakość wykonania, solidność, bezgłośny i budzący zaufanie sposób pracy mechanizmu, ogólna kultura pracy. Pod tym względem Sony zostaje jak dla mnie daleko w tyle, chyba nawet Akai pracuje mniej "kulturalnie".