Dziękuję serdecznie Wiktorowi za niesamowity ładunek energii jaki włożył w tą imprezę.
Bez niego pewnie by się odbyła ale bez niego żaden z nas prawdopodobnie nic nie miałby w temacie nowego i starego Orfeusza do powiedzenia.
Dalej rozmowy toczyłyby się w duchu podobnym do tego na innych forach o podobnej tematyce.
Eunuch i teoretyk jedną idą drogą - obaj wiedzą jak i obaj nie mogą.
Szczęśliwie nas to nie dotyczy, a pół roku temu nawet nie mielibyśmy odwagi pomarzyć o kwadransie sam na sam z dwoma legendami.
Praktycznie mamy dzisiaj taką wiedzę, o jakiej inni hobbyści słuchawkowi mogą jedynie marzyć - i to raczej na wieki wieków.
Jak powiadają nasi południowi sąsiedzi: "to se ne vrati"
A co do Orfeuszy i brzmienia - skorzystam z tej Wiktorowej energii, która w wiedzę się u mnie przekształciła i powymądrzam się przez chwilkę :)
Rzeczywiście nowa konstrukcja zagrała zdecydowanie inaczej, ciemniej, z większą potęgą w stosunku do starego Króła.
W zasadzie porównałbym ten pojedynek do walki 30 latka (Orfi Pierwszy) ze spełnionym 60 latkiem (Orfi Drugi).
Niby potęga była większa w nowej konstrukcji, subiektywne uczucie dynamiki większe, ale po pierwsze różnice nie były kolosalne a po drugie jakoś tak bez emocji w Młodszym.
Obawiam się, że elektronika sprzęgnięta na stałe z nowym Orfeuszem jest jednocześnie jego zaletą i wadą.
Dla kolekcjonerów zdecydowanie zaleta. Set jest jeden i tyle w temacie. Kupić, schować w pudełku i czekać aż cena wzrośnie.
Z naszej strony nie mamy żadnej możliwości sprawdzenia, czy dzisiejsi inżynierowie nie ograniczyli przypadkiem możliwości nowych przetworników.
Ilość nowoczesnych i niestandardowych rozwiązań we wzmacniaczu zadziwiająco nie dała ... żadnych wyraźnych efektów.
Spektakularności nie ma, a być powinna. To nie jest możliwe aby aż tyle pary poszło w gwizdek?
Starszy Orfeusz ma teoretycznie gorsze przecież przetworniki, jego sekcja wzmacniająca jest wręcz prymitywna w porównaniu do młodszego kolegi.
Czyżby młody narybek, który zabrał się za budowę nowego Orfiego uległ pokusie, że przerost formy nad treścią to jest słuszny kierunek?
Bo jak inaczej skomentować te bajeranckie serwomechanizmy? Mnie się to nie podoba głównie dlatego, że w ozdabianie bajerami można się bawić gdy już serce i istota projektu zapierają dech w piersiach i zmiękczają kolana u słuchacza. Majstersztyku w brzmieniu więcej niż w Starym Orfeuszu nie znalazłem - czyli w sumie to jednak para w gwizdek.
Albo ja inaczej pojmuję istotę ulepszania urządzeń do słuchania muzyki.
Orfi2 miał najzwyczajniej w świecie psi obowiązek zagrać lepiej w każdej kategorii.
Tak jak Orfeusz Pierwszy w dniu swojej premiery zostawił całą konkurencję w tyle na wiele, wiele lat i nadal to robi
Tak dzisiaj miał tą pałeczkę przejąć Orfeusz Drugi. Ale jak dla mnie to zwyczajnie falstart, obaj Królowie biegną mniej więcej równo i tylko na różnych torach (w sensie, że brzmią inaczej).
Szkoda było tej całej roboty z armaturą łazienkową ...