Mamy podobno karnawał, to ja z takim zapytaniem: znacie jakąś muzykę taneczną, elektroniczną (niby 99% jest, ale chcę uniknąć tego 1%, który nie jest), która wciąż zachowując ten walor że "nóżka sama chodzi", broni się nie tylko na imprezie, gdzie gust jest zgłuszony decybelami, procentami w szklance i widokiem dziewczyn w minispódniczkach, ale i całkiem na trzeźwo, w domu, jeśli jej posłuchać siedząc w fotelu.
Innymi słowy, oprócz bum-cyk, bum-cyk, mają być tam zawarte jakieś wyrafinowane smaczki. Inteligentne disco/dance, wyrafinowane i niemonotonne techno, coś takiego.
Lubię dużo sekwenserów, arpeggiatorów i żeby wszystko było w raczej chłodnym nastroju tzn. raczej New Order i Kratwerk niż jakaś Rihanna czy inna cholera disco polo.