Na mojej długiej liście rzeczy które chciałem ulepszyć w moich zabawach DIY jest zasilanie Technicsa 1210.
Ludzie produkują do nich zewnętrzne zasilacze żeby wyeliminować wpływ na wkładkę. O ile rozumiem takie podejście, zawsze w tych próbach oprócz dodatkowego urządzenia na półce odstraszało mnie że większość z nich wiązała się z likwidacją włącznika sieciowego w Technicsie.
Oczywiście można to zrobić tak że najpierw puścić 230V do gramofonu jak to jest aktualnie potem z gramofonu (po wyłącznikach) wyprowadzać to do zewnętrznego zasilacza a na koniec z stałym lub zmiennym napięciem wrócić do środka. Ale z tego robi się już plątanina przewodów i komplikacje. Także zawsze chciałem znaleźć jakieś inne rozwiązanie.
Ostatnio słuchałem płyty i gdy się skończyła, na końcu wydawało mi się że słyszę przydźwięk. Po dokładniejszym zbadaniu sprawy wyszło że hałas był z za okna.
Ale ..... ponieważ lubię sobie komplikować życie zatrzymałem silnik, zostawiłem igłę na płycie i rozkręciłem na maks.
No i wyszło że na nowych paczkach które mają ok 6dB/W na maksymalnym poziomie wyraźnie słychać przydźwięk sieciowy.
Na poprzednich tego nie było słychać więc byłem przekonany że ten najlepszy na świecie gramofon ma najdoskonalsze, zaprojektowane przez Japońskich inżynierów zasilanie.
Po wyłączeni gramofonu przydźwięk momentalnie zniknął, czyli to raczej nie pre. Po podniesieniu igły i włączeniu zasilania nic się nie pojawiło, więc trop padł na mechaniczne drgania. Po położeniu igły na brzegu płyty zamiast na środku przydźwięk pojawił się z taką samą siłą co dalej utwierdziło mnie w przekonaniu że to drgania mechaniczne a nie coś indukującego się elektrycznie od transformatora bo jego odległość od igły znacznie wzrosła.
Tak więc śrubokręt w rękę i przekonajmy się jak wygląda to zasilanie. Transformator przykręcony jest trzema wkrętami z dużymi płaskimi podkładkami przez czarne gumowe podkładki do płyty gramofonu.
No i w tych gumach jest sęk. Są one dość twarde. Przypomniało mi się że mam gdzieś zachomikowane gumowe amortyzatory używane do mocowania napędów CD. Wyciągnąłem trzy sztuki w kolorach bordowym i zielonym i okazało się że całkiem nieźle pasują. Co prawda ponieważ są znacznie miększe to trochę mocniej uginają więc transformator zawisa niżej w związku z czym dałem pod nie jeszcze po 2mm podkładce.
Transformator zapakowałem do środka i na razie bez przykręcania zrobiłem test. Igła na płytę, zasilanie i gałka na maksa i ...... żadnego przydźwięku.
Niestety nie można tego raczej tak zostawić między innymi z tego powodu że część osłony trafo jest luźna i trzeba ją przyłapać wkrętami. Zrobiłem to lekko no i niestety trochę przydźwięku powróciło ale już na dużo niższym poziomie więc teoria jest słuszna.
Do wersji finalnej muszę po prostu poćwiczyć różne rodzaje "resorowania" transformatora.
Kolejnym krokiem do sprawdzenia będzie "resorowanie" płytki AC. przewody od trafo które do niej idą są dość sztywne i pewnie jakieś drgania przenoszą się po nich.