Dzisiaj w rozmowie z P. Tomaszewskim dowiedziałem się czym się różnią wersje Linnart za 1300 i za 3000 zł.
Wersja za 3 kzł ma w stosunku do tańszej (pomijam różnice wizualne, które na mój gust praktycznie kosztu nie podnoszą) ścieżki poprowadzone srebrem oraz inne kondensatory i to właśnie zdaniem P. Tomaszewskiego podnosi tak znacznie koszt droższej wersji. Do tego oczywiście ta za 3 kzł ma w "standardzie" założone lampy Philipsa (koszt 200zł i można sobie te lampy zażyczyć do wersji "podstawowej" która wyjdzie wówczas 1,5kzł).
I teraz ciekawostka. W numerze 5/2006 HFiM trafiłem na test Linarta. W numerze tym były recenzowane przez samego Macieja Stryjeckiego wzmacniacze: ASL MG-Head OTL MarkII, CEC HD-53 oraz Linart. Do tego testy słuchawek Ergo AMT , Grado RS-1 i Ultrasone Proline 2500.
Teraz do rzeczy, przytoczę cytat Stryjeckiego w którym powołuje się na romowę z P. Tomaszewskim (pisownia dokładnie jak w tekście w HFiM, jedynie podkreślenia dużymi literami pochodzą ode mnie):
"Mr. Linnart, czyli Mirosław Tomaszewski podkreśla, że oba urządzenia pod względem technicznym niczym się od siebie nie różnią. Grają IDENTYCZNIE i tylko klient decyduje, czy zechce wydać 1300ł czy 3000 zł.Różnica jest kosmiczna i jeżeli z punktu słyszenia płacimy za to samo, to ... Właśnie - jedni popukają się w głowę i przypomną po raz kolejny najsłynniejszy komunał w historii hi-fi: nieważne jak gra, ważne jak wygląda. Drudzy wyciągną z kieszeni 1700zł i powiedzą jak w Żywcu: prawie robi dużą różnicę". (cytat z HFiM, nr 5/2006, str. 32)
Teraz pytanie - o co chodzi? To w końcu różnią się te wersje dźwiękowo czy nie? Co ciekawe w tabelce w której Stryjecki przydzielał kropki gwiazdką zaznaczył - cytuję - "dotyczy modelu za 3000zł". To skoro się nie różnią dźwięowo (a tylko to było w tabelce oceniane) to po co za chwilę taka uwaga? Stryjecki przeoczył też, że wersja za 1,3kzł musi grać nieco inaczej chociażby ze względu na lampy Tesli.
Żeby było ciekawiej, na fotkach z testu widać że ... w testowanym Linnarcie siedziały lampy Siemensa (które ponoć znacznie poprawiają dźwięk, ale ich koszt to ok. 500zł i nie są wkładane nawet w model za 3000zł).
Dziwne rzeczy Stryjecki wypisuje, bo o tym że we wzmaku mogą siedzieć różne lampy wie bo sam o tym pisze. Ale jednocześnie pisze tak, jakby ocena brzmienia wzmacniacza w ogóle nie miała nic wspólnego z rodzajem zastosowanych lamp. Niby wersje za 3kzł i za 1,3 kzł niczym się nie różnią, a pod tabelką zaznacza że testował wersję za 3kzł. To zresztą też nie jest prawdą, bo drogich Siemensów to chyba P. Tomaszewski nawet w wersji za 3kzł nigdy standardowo nie zakładał.
Ten "test" Linnarta z testem ma praktycznie niewiele wspólnego, wiele tam zupełnie niejasnych i całkiem pomieszanych rzeczy.
Co ciekawe P. Tomaszewski do testów musiał dać chyba najbardziej "wypasiona" wersję, która być może grała lepiej niż model za 3 kzł (wnioskuję po owych lampach Siemensa).
Opisałem dzisiaj P. Tomaszewskiemu swoje wrażenie "spłaszczonej" sceny i pytałem, czy jest na to jakieś "lekarstwo". Powołałem się na opinię Jurka posiadającego wersję za 3kzł i piszącego o przestrzeni, którą lokalizował przed swoją twarzą a nie - tak jak u mnie - od ucha do ucha po lekkim łuku. Liczyłem, że P. Tomaszewski sam najlepiej zna produkowany przez siebie wzmacniacz (który notabene składał pod HD600 i tych słuchawek sam ponoć używa i je poleca jako dobrego partnera do Linnarta). Być może producent był dzisiaj zajęty bo prosił o telefon w jakimś późniejszym terminie. Wspomniał jedynie, że wersja Jurka faktycznie może lepiej grać bo jest ... za 3kzł ;). Tutaj właśnie wymienił różnice w zastosowanych częściach w obydwu modelach. A 2 lata wcześniej oddając Stryjeckiemu wzmacniacz do testu mówił, że oba niczym poza wyglądem się nie różnią (to piszę posługując się podanym wyżej cytatem z tekstu Stryjeckiego).
Ech...
Grzeję jeszcze dalej HD600. Mam tylko nadzieję, że bas stanie się bardziej punktowy. Poza nim wszystko wydaje się ok. NO oczywiście poza tą liniową stereofonią. Ciekawe czy lampy Philipsa mogą coś zmienić w tym względzie (poszerzenia nieco przestrzeni "wgłąb"), czy też szkoda kasy którą lepiej przeznaczyć na płyty.