mirhon ---> Służę świeżymi wrażeniami po przesiadce z dynamików. Słuchawki posiadam dopiero od piątku, więc sporo może jeszcze ulec zmianie (zapewne głównie w mojej głowie ;P).
Mój pierwszy kontakt z elektrostatami (Stax SRS-4040) miał miejsce około miesiąca temu, od razu je zamówiłem rezygnując z niemalże/praktycznie dogadanego zakupu Beyerdynamików T1. Tak się złożyło, że ostatnimi czasy miałem parę razy możliwość posłuchania płyt analogowych bezpośrednio po odsłuchach płytek CD. Dla mnie osobiście przesiadka z dynamików na elektrostaty jest jak powrót do ery analogu. Słuchawki dynamiczne brzmią przy elektrostatach bardzo technicznie: nadal pozostaję na poziomie impresji nie aspirując do wydawania w tej kwestii kategorycznych sądów. Staxy, które posiadam od tak niedawna, skutecznie wnikają w materię nagrań z łatwością wyłapując nie tylko smaczki, lecz i kiepskie realizacje, obnażają słabsze źródła (tak jak moje komputerowe ;>), są jednak jak Dobry Sensei z Japonii, który stoi, pokazuje, lecz nie zadaje bezpośrednio razów. Słuchając czegoś co jest słabiej zrealizowane jestem w stanie to przeżyć, chciałbym, żeby było lepiej, ale mogę z tym żyć. Nie wiem jak Omegi, ale 404, póki co, nie wiedzą, co to znaczy sybilowanie. Bas nie ma podmuchu, góra się nie narzuca. Jak tak sobie te moje słowa płyną, to widzę, że trudno mi powiedzieć, za co "pokochałem" ten staxowy dźwięk, hehehe. A faktycznie mam wrażenie, że jest to droga w jedną stronę. Staxy, jak dla mnie nie są mistrzami brutalnego realizmu i wcale tego po nich nie oczekuję. Powiedzieć o nich, że grają naturalnie to bym nie potrafił, one dla mnie naturalnie czarują ;)
-------------------------------------------------------------------------------
Obcych ksiąg nie czytajcie. Czego nie wiecie - Księdza pytajcie.