A więc kilka słów ode mnie, jedne i drugie słuchawki postaram się ocenić w miarę chłodno doszukując się wad (a co mi tam ;P), a różnice przedstawię w oparciu o własne preferencje.
Słuchawki SWS grają na poziomie jakościowym porównywalnym ze Staxem Omegą 2 mk1 jednak jest to znacznie odmienny typ prezentacji i nie zgodzę się tutaj z porównywaniem ich z Audeze. LCD3 to typowo amerykański styl grania, w moim odczuciu zdecydowanie bliżej im do Grado PS1000 niż innych orto bądź elektrostatów, jednak nie miałem okazji porównać ich z tym samym systemem w jednakowym czasie. SWS idą w innym kierunku jeśli chodzi o styl grania, a także, podobnie jak Stax, odbijają się od znanych mi konstrukcji w "kompletności" reprodukowanego dźwięku. Tak to przynajmniej słyszę.
Omegi grały na wzmacniaczu, który był kiedyś SRM-007tII, zaś SWS z Fat Cube Linear. Obydwa systemy w pełni symetryczne zasilane DACem SWS i spięte Fatsowymi XLR'ami.
Holografia/scena/przestrzenność:
Stax - elastyczność i różnicowanie planów w zależności od nagrań, źródła dźwięku bardzo namacalne, pojawiające się w dużej jak na słuchawki odległości od słuchacza, mimo to dźwięk zachowujący bezpośredniość, bardzo angażujący, przekazujący ogrom emocji.
SWS - prezentacja mniej bezpośrednia, scena wydaje się rozrastać w nieskończoność jednak wydała mi się mniej rozciągnięta w pionie, a bardziej na boki. Źródła dźwięku bardziej masywne jednak nie tak żywiołowe jak w Omegach.
Bas:
Stax - niesamowita szybkość, kontrola i impakt, niektórym może brakować go ilościowo, dla mnie jest wystarczająco.
SWS - jeszcze niższe zejście niż w Omegach, trochę wolniejszy aczkolwiek z równie potężnym uderzeniem, większa ilość i energia, podczas słuchania elektroniki łaskotały mnie latające siateczki padów :)
Średnica:
Stax - moja referencja, podkreślony i uwydatniony 1kHz, rozjaśniony przełom z niską górą, szybkość, drapieżność, detal, bliskość wokali. Moim zdaniem słuchawki mają dołek na dolnej średnicy sprawiający wrażenie większej sterylności dźwięku, po czym wraz ze wzrostem częstotliwości rośnie ilość dB z maksimum w 1kHz - I'm lovin' it :)
SWS - po szybkiej przesiadce wydaje się jakby przyciemniona, słychać to samo co w Omegach jednak detale nie są tak uwydatnione, przekaz znacznie spokojniejszy. Mam bardzo silne skojarzenia z Grado GS1000. Tutaj dla odmiany dolna średnica jest bardziej uwydatniona od jej przełomu z górą.
Góra:
Stax - wyraźny peak na 10-11kHz, na który 90% osób nie zwraca uwagi bo taki znajduje się w większości słuchawek, mnie to lekko drażni z uwagi na odciążenie talerzy i lekkie "syczenie" sprasowanych dynamicznie nagrań. No ale nie każdy lubi sobie od czasu do czasu zapodać jakiś krwawy grindcore na elektrostatach :)
SWS - charakterystyka wydaje się być w porządku, ewentualnie dołki i górki uzupełniają się z moim i brakami w słuchu :) Tutaj blachy dostają więcej ciała. Jednak przy poziomach głośności, na których słucham mimo wszystko znacznie szybciej męczyły mój słuch niż Omegi. Zastanawiam się czy było to spowodowane użyciem lampowego DAC, który w LCD2 również powodował pewne ostrości, czy ogrom też energii akustycznej jaki te słuchawki pompują w uszy powoduje to zjawisko.
Szybka przesiadka z Omeg na SWS:
Dźwięk się uspokaja, ale ciśnienie akustyczne rośnie. Źródła dźwięku oddalają się i stają bardziej zdystansowane (wyraźne odsunięcie pierwszego planu). Bas dostaje nowego życia, a średnica gra jakby "brudniej". Zastanawiam się czy to jest kwestią charakterystyki czy podbarwieniem pochodzącym od drewnianej obudowy. Bardzo wyraźnie słychać to na gitarach elektrycznych, gdzie na Omegach dosłownie czuć każde dotknięcie struny.
Szybka przesiadka z SWS na Omegi:
Pierwszy plan staje się intymny i bardzo bliski słuchaczowi, w kolejnych źródła zaczynają się bardziej od siebie oddzielać, a przekaz robi się niezwykle szybki i angażujący. Znika wszelki dystans pomiędzy słuchaczem, a muzyką. Źródła dźwięku stają się bardziej "namacalne" i zbite w punkty przestrzeni zachowując przy tym fenomenalną separację.
Jedne i drugie słuchawki mają jedną wadę - potrzebują specyficznego wzmacniacza i kapitalnego źródła. Omegi na stockowym SRM grają lekko i zwiewnie, natomiast SWS bez tych ponad 4W mocy brzmią po prostu przeciętnie :)
Na koniec dostałem w łapy DT990 Edition 600ohm, które jak dla mnie śmiało mogą konkurować z dowolnymi dynamikami i nie sprawiają przy tym dyskomfortu. Jednak ani po Staxach, ani po SWSach nie dało się ich słuchać. Nadal uwielbiam ich prezentację, ale niestety jakość już nie ta :( Przychodzi mi na myśl określenie "poszarpany dźwięk".