Audiohobby.pl

VanDenHul The Name

Ahmed

  • Gość
11-11-2010, 22:07
Bawię się właśnie najprostszym kabelkiem VanDenHul-a The Name.

The Name - ma pozłacane wtyczki RCA i świnkawo-różowo-żółtawą izolację, która to z pewnością audiofilskości, powagi i wykwintu raczej mu nie dodaje. W dotyku też jest raczej średni, bo przypomina trochę stare gumowe piszczące zabawki, używane przez dzieci podczas kąpieli. W środku lity drut i srebrzona miedź. W związku z tym jest dosyć sztywny ale zupełnie w niczym to nie przeszkadza. Kabelek jest ustawiony w ofercie VDH na samym dole, jako substytut standardowych kabelków, które dostaje się wraz z budżetowym sprzętem. Tłumaczą się, że jeśli klient kupi ich najtańszy kabelek to i tak usłyszy różnicę. Kabelek oczywiście może pracować jako zwykły interkonekt ale z tego względu, że ma 75 ohm można wykorzystywać go również jako kabel cyfrowy. Podobno robi się również z niego zwykłe kable antenowe.

Podłączając kabel byłem bardzo sceptyczny ponieważ kable za grubą kasę wylatywały już z mojego systemu wielokrotnie.
Sądziłem, że posłucham The Name z 10-15 minut a potem trafi do szuflady tak jak wiele, wiele innych.

I co dalej ?  Podłączam kabelek a tu ..... małe zaskoczenie. Straceniec wpisał się w chłodnawy system zadziwiająco ciekawie.
The Name to klasyczny przymulacz a raczej wygładzać. Dźwięk zaczyna być przylukrowany i słodki. Najwyższe rejestry przestają atakować a ich słuchanie sprawia więcej przyjemności. Średnica nie jest uwypuklona tylko raczej właśnie wyższy zakres pasma jest przygaszony. Sprawia to, że nie słyszymy hektarów przestrzeni ale bardziej masę dźwięku ale za to w sposób przyjemny dla ucha. Bas nie jest przesadzony i zbyt konturowy ale przywalić potrafi. Dźwięk wypchnięty jest bardziej do przodu niż za kolumny. Wokaliści przez to wydają się być bardziej namacalni i aż boję się użyć tego słowa, bardziej realni. Dźwięk jest wolniejszy, bardziej gęsty ale ciągle pozostaje ciekawy.

Z opisu jasno chyba wynika w jakiego typu systemach taki kabel może się sprawdzić. Jeżeli trochę znudził Was zimny analityczny, sposób grania muzyki przez Was system audio a chcecie poczuć trochę więcej lukru i spokoju, ale bez niebezpieczeństwa przyśnięcia podczas odsłuchu, to VdH The Name może być całkiem rozsądnym rozwiązaniem.

Tak się składa, że mam w tej chwili do porównania również kabelek VdH First i w moim systemie The Name "gra" ogólnie ciekawiej.

The Name nie jest dla mnie kabelkiem marzeń i szukam dalej ale ten low-endowy VdH prezentuje sobą całkiem rozsądny poziom.

http://www.vandenhul.com/p_B41.aspx


__________________________________________

" Pamietaj tez, ze jestes tu dzieki uprzejmosci administracji i moderacji" - Yamnick, moderator audiostereo.pl

majkel

  • 7476 / 5891
  • Ekspert
11-11-2010, 22:18
>> Ahmed, 2010-11-11 22:07:29
Bawię się właśnie najprostszym kabelkiem VanDenHul-a The Name.

Chcesz powiedzieć, że kabel poskręcany na zdjęciu jak świński ogon jest w ofercie VanDenHula NAJPROSTSZY???

Albo się było tak nim nie bawić...

Ahmed

  • Gość
11-11-2010, 22:22
Misiek,

Nic w życiu nie jest proste. Są takie rzeczy na niebie i na ziemi, które się nawet największym fizjologom nie śniły.

__________________________________________

" Pamietaj tez, ze jestes tu dzieki uprzejmosci administracji i moderacji" - Yamnick, moderator audiostereo.pl

majkel

  • 7476 / 5891
  • Ekspert
11-11-2010, 22:33
Ale nie martw się. W radialnym układzie współrzędnych to on jest całkiem prosty. Do tego ma kozackie wtyczki. ;-)