NuForce Micro DAC2
W zapisie encyklopedycznym muzyka definiowana jest zazwyczaj jako sztuka organizacji zespołów fal akustycznych o różnej amplitudzie i częstotliwości w funkcji czasu. Cokolwiek to znaczy, najczęściej autorzy tego autoramentu karkołomnych definicji dodają, iż zjawisko to ma charakter z gruntu subiektywny, zależny od osobistych preferencji, nastawienia, schematów poznawczych, wartości, nastroju i całej gamy różnomastnych czynników. Niewątpliwie ta druga, kontekstowa część tej definicji mówi nam znacznie więcej o naturze samego zjawiska. Nie ma muzyki uniwersalnej, podobającej się wszystkim w sensie estetycznym, nie występuje też żaden wzorzec muzyki wysokiej próby, co do którego wszyscy mieliby podobny pogląd. Ba, dziś niewiele osób potrafi docenić kunszt samego wykonawcy, bez względu na to, jak wprawnym i utalentowanym byłby instrumentalistą czy wokalistą. Mogłoby się wydawać, że zarzewiem kontrowersji wokół muzyki jest jej artystyczna natura implikująca pełną dowolność interpretacji czy ewaluacji. Jednak każdy kto zetknął się ze środowiskiem osób zainteresowanych muzyką w sposób bierny, dla których jednocześnie nie bez znaczenia są środki techniczne służące do reprodukcji danych wykonań, uzmysławia sobie, że metafizyka i subiektywizm pojawiają się nie tylko w obrębie samej sztuki, dotyczą one również odbioru muzyki zarejestrowanej. Śmiem podejrzewać, że Czytelnik owej recenzji z racji stopnia szczegółowości podejmowanej w niej problematyki zapewne zna z autopsji środowisko, w którym odbiór muzyki w znacznym stopniu jest zdeterminowany przez jakość użytej aparatury audio. Jeśli miałbym pozwolić sobie na krztę ironii, to mógłbym skonstatować, że istnieją osoby określane zwyczajowo mianem audiofilów, dla których sama reprodukcja zapisu spektaklu muzycznego jest już formą sztuki per se. Wagę, jaką te osoby przykładają do tej materii można by śmiało porównać z atencją i zaangażowaniem, jakie melomani wykazują w odniesieniu do koncertów swoich ulubionych wykonawców. Traktując rzecz w dużym uproszczeniu: dla audiofila odtwarzanie danego nagrania jest tożsame z uczestnictwem w koncercie, a czasem nawet istotniejsze, gdyż pozwala równocześnie delektować się posiadaną przez siebie aparaturą audio, której rola w percepcji muzyki jest niemal równie ważna, co sama muzyka.
Poirytowany Czytelnik zapewne w tym miejscu albo kilka wersów wcześniej postawił już stosowne pytanie: czemu ma służyć powyższa abstrakcyjna dygresja zajmująca miejsce tradycyjnego wstępu w postaci kilku kompetentnych sformułowań przybliżających nas nie tyle do przedmiotu samej recenzji, co przynajmniej do dorobku marki, która go popełniła. Uznałem jednak, iż sztampowe opiewanie panegirycznym tonem dokonań stosunkowo młodej, kalifornijskiej firmy NuForce nie byłoby na miejscu, a co gorsza mogłoby zrodzić podejrzenie o stronniczość. Jest to tym bardziej prawdopodobne, gdy nadmienimy, że wzorem amerykańskich firm z tego regionu z Apple na czele, NuForce nie szczędzi nam pochwał na swój temat we wszelkich materiałach, do których miałem dostęp. Czy brak powściągliwości w sloganach marketingowych koresponduje z jakością produktów sygnowanych logiem NuForce?
O tym postaram się rozstrzygnąć w recenzji jednego z bardziej oryginalnych produktów tej marki. Wracając zaś do zuchwałego przykładu audiofilów skonfrontowanych z melomanami i ich relacją do muzyki, czas wyjawić, dlaczego aplomb tego porównania w przypadku urządzenia zwanego microDAC2 znajduje logiczne uzasadnienie.
Budowa
Otóż urządzonko to wydaje się być zrazu bardzo niepozorne, a jeśli ktoś gustuje w epitetach na f, to w tym wypadku można by użyć słów: filigranowy i figlarny. Ten przenośny przetwornik D/A ze zintegrowanym wzmacniaczem słuchawkowym to nieprawdopodobny mikrus. Jego rozmiar jest nawet nieco mniejszy od pudełka sztormowych zapałek. To pierwsza cecha, która nie przemówi do tzw. audiofilów. Ponadto czarne pudełeczko z niepozorną, również maleńką gałką analogowego potencjometru jest bardzo lekkie i nie ma obowiązkowego dla amatorów sprzętu audio autonomicznego obwodu zasilania, najlepiej z toroidalnym trafem wielkości dzielnicowej transoformatorowni. Co gorsza, wszystko co mu do życia niezbędne, dostarczamy ustrojstwu jednym kabelkiem Mini-USB, cały sygnał i zasilanie - rzeczy dla audiofilów niemal sakralne i nietykalne, a tym bardziej niemożliwe do połączenia w jednym przewodzie, tu grzecznie płyną jedną kilku żyłową i pewnikiem tanią łączówką. Zatrzymajmy się jeszcze chwilę na wyglądzie – microDAC2 jest bardzo solidnie wykonany, obudowa to anodowane aluminium skręcone aż dziesięcioma solidnymi wkrętami, co przy ogólnych rozmiarach produktu prezentuje się nader zachęcająco. Oprócz wspomnianego Mini-USB znajdziemy gniazda typu RCA i koaksjalne oraz, co oczywiste w przypadku wbudowanego wzmacniacza słuchawkowego, gniazdo minijack. Podsumowując można powiedzieć, iż design urządzenia to fuzja kompaktowej formy i minimalizmu wykończenia. To ostatnie to właściwie jedyna zewnętrzna cecha bliska sercu audiofila. Wszystkie pozostałe są definitywnie „nieaudiofilskie”, począwszy od niewielkiej ceny, poprzez brak możliwości zabawy lampami, wtykami, kablami, zasilaniem i czym tam jeszcze się audiofile zwykli bawić zamiast słuchać muzyki. I tu dochodzimy do meritum, jest nim gwóźdź programu, na który warto było czekać, bo na przykład mnie bardzo on zadziwił. W obliczu śmiesznych wręcz gabarytów i braku „solidnego” zasilania początkowo nie zgłaszałem pod adresem naszego mikrusa żadnych pretensji.
Instalacja
Pierwsze uruchomienie przebiegało w duchu hasła plug&play. Naprawdę cieszą takie rozwiązania: po wpięciu do notebooka z Windows 7, system zaraportował jedynie, że zainstalował sterownik urządzenia i już, gotowe! Możemy słuchać muzyki. Od pierwszych minut, pierwszego utworu uzmysłowiłem sobie, że owo urządzenie w odróżnieniu od drogich, masywnych, a posługując się modną ostatnio manierą językową ukutą na forach audiofilskich - „wykwintnych” sprzętów, po prostu gra, choć najpewniej zdaniem słuchaczy dźwięków wydawanych przez ekskluzywną aparaturę audio, grać nie ma prawa. Jest to zaiste wynalazek dla ludzi kochających muzykę, a nie sprzęt. Małe, poręczne, proste w obsłudze, nie ma czym kręcić, drogich kabli nie ma praktycznie gdzie wpiąć, co najwyżej jakiś plugin czy sterownik omijający windowsowy mikser dźwięku zainstalować można, jeśli komuś ma to poprawić samopoczucie. Nie ma blichtru, nie ma ciężaru, nie ma czego wymienić, ulepszyć, a gra. Iście nieaudiofilski twór.
Nie chciałbym tutaj popełniać kardynalnego błędu, jakim obarczone są recenzje publikowane w prasie audiofilskiej. Pełne niemalże mistycznych uniesień, alegoryczne teksty przybierające postać poematów lirycznych, z których Czytelnik dowiaduje się, że wydanie kwoty, za jaką można nabyć niejeden kompaktowy samochód wprowadzi go w świat żywej muzyki. Bynajmniej nie o tym tutaj przeczytacie. Jak zaznaczyłem na wstępie, odbiór muzyki jest bardzo subiektywnym przeżyciem, odbiór muzyki reprodukowanej za pośrednictwem sprzętu audio jest równie, jeśli nie bardziej subiektywny, co wynika z natury naszej percepcji, którą kształtuje doświadczenie, przyzwyczajenie, cechy konstytutywne danej jednostki i wiele innych czynników. Nie istnieje zatem logiczna możliwość takiego opisu dźwięku, aby deskrypcja ta nie była subiektywna poza przytoczeniem wyników pomiarów akustycznych. Obawiam się jednak, że w tym kontekście, recenzowanie czegokolwiek byłoby pozbawione sensu, skądinąd podejrzewam, że nie tego oczekuje większość Czytelników. Jedynym racjonalnym sposobem ominięcia tego dylematu jest empiryczne porównanie ocenianego produktu do innych urządzeń, choć i ono, co niezwykle stanowczo należy zaakcentować, nie jest obiektywnym opisem cech wymiernych, a jedynie próbą uporządkowania osobistych, partykularnych wrażeń poprzez umiejscowienie ich w relacji do wrażeń, jakie wywierają inne badane przedmioty tej samej kategorii. Czas więc na garść szczegółów:
Brzmienie
MicroDAC2 mimo zasilania jedynie poprzez port USB (osobiście testowałem go podłączonego do mocnego USB huba z zewnętrznym zasilaniem) jest głośniejszy niż większość przenośnych urządzeń audio, a do nich z racji ceny, należałoby go porównać w pierwszej kolejności. Daleko w tyle pozostawia cenione za głośność przez amatorów muzyki-na-wynos iPody: Touch 3G, Video 5.5G, Nano 1G. Bez najmniejszych trudności wysterowuje słuchawki o niskiej impedancji takie jak np.: Shure SRH840, Sennheiser HD595. Bez kłopotu daje radę ponoć mało efektywnym, choć tak naprawdę - ze względu na swoją konstrukcję - grającym mniej bezpośrednio, flagowym AKG K701. Te ostatnie słuchawki napędzane z microDACa2 zagrały zaskakująco głośno i dynamicznie, co było powodem jednego z większych zaskoczeń podczas moich testów mikrusa spod znaku NuForce`a. Użytkownicy słuchawek wysokoomowych również nie będą zawiedzeni: testowane przeze mnie Sennheisery HD650 i Beyerdynamic`i DT880Pro osiągały więcej niż nadmierny dla potrzeb większości gatunków muzycznych poziom ciśnienia akustycznego. Krótko mówiąc, urządzenie deklasuje mocą wbudowanego wzmacniacza niemal wszystkie znane mi przenośne odtwarzacze plików muzycznych. To wielki atut, bowiem wysoka wierność muzyce przy poziomie dźwięku wielokrotnie niższym niż ten występujący podczas wykonań na żywo nie ma racji bytu.
Dynamika również jest imponująca, a tempo narastania sygnału do wysokich poziomów przywodzi na myśl przyzwoite stacjonarne odtwarzacze CD. Podczas testów miałem dostęp do 3 modeli: Marantzów SA8003 i SA7001 oraz Denona DCD700AE i w ocenie 4 badanych przeze mnie osób microDAC2 nie ustępował im wyraźnie, a żaden z badanych nie stwierdził, aby dynamika „małego pudełeczka” była niewystarczająca na tle wspomnianych, a z drugiej strony znacznie droższych odtwarzaczy stacjonarnych.
Tzw. balans tonalny urządzenia określony na podstawie pomiarów dokonanych przy pomocy oprogramowania dostarczonego do profesjonalnego interfejsu Apogee Duet, pozwala stwierdzić, że microDAC współpracując z liniowymi słuchawkami, takimi jak np. AKG K701, K272 czy Shure SRH840 zagra dźwiękiem określanym przez audiofilów jako ciepły. Bas jest wyrazisty, dobitny, acz dokładny, jeśli ktoś jest emocjonalnie przyzwyczajony do nomenklatury audiofilskiej, to mogę napisać, że ten bas jest również szybki (choć to największym stopniu zależy od samych słuchawek). Jest on lepiej zdefiniowany niż np. w iPodzie Touch 3G, którego bas uchodził za bardzo dobry, przyjemny i „obiektywny” w uszach czterech poproszonych przez mnie o ocenę osób. Te same osoby microDACa oceniły pod względem basu jeszcze lepiej. Duży plus. Objętościowo wydawało się go być nieco za mało jedynie w AKG K701, ale reprodukcja niskich częstotliwości jest piętą achillesową tego modelu słuchawek, bez względu na to, z czego je napędzamy. Jeśli komuś ta informacja pomoże, bas pod względem barwy i punktualności był porównywalny z Marantzem SA8003, ani ja, ani ww. osoby nie usłyszały większych różnic między microDAC2 a rzeczonym CD playeram. Basowej, solidnej podstawie towarzyszy rzetelnie oddany środek pasma. Wydaje się on być proporcjonalny wobec pozostałych zakresów, z akcentem przyłożonym w przedziale 1,5-4,5 kHz, dzięki czemu drewniane instrumenty akustyczne czy partie wokalne mają pełną, bogatą barwę, o ciepłym zabarwieniu. Na kilku słuchawkach (K272, K701, K370) napędzanych z iPoda Video, Touch 3G czy Nano 1G, na których wiele moich nagrań brzmiało irytująco, z głośnymi sybilantami w obrębie wokalu, napędzane z microDAC nie wykazywały one tej cechy lub była ona znacznie mniej zaznaczona. I tak np. głos Katie Menula na krążku „Piece By Piece” brzmiał na microDACu kojąco, aksamitnie, a przy tym kobieco i równie młodzieńczo, „świeżo”, co na urządzeniach, które miały tendencję do dosadniejszej prezentacji zakresu 5-8kHz, jak iPod Touch 3G czy Sony NWZ X Series. Wyważona średnica i solidny bas bardzo przydaje się w rocku i gatunkach pokrewnych. Na microDACu przesłuchałem niemal wszystkie posiadane płyty Metallici, AC/DC, RATM, Slayera, Lamb Of God czy Nirvany by wymienić tylko najgłośniejsze kapele operujące podobnym repertuarem, których płyty posiadam i w mojej subiektywnej ocenie było to jedno z najlepszych urządzeń do tego typu muzyki.
Pasmo pow. 8kHz urządzenie oddaje bardzo rzetelnie, liniowo, częstotliwości te nie dominują nad pozostałymi stwarzając iluzję jakieś niesłychanej szczegółowości przekazu. MicroDAC jest w tym zakresie podobny do nowych modeli odtwarzaczy CD Marantza czy, by wymienić coś z urządzeń przenośnych i popularnych jednocześnie: iPoda Touch 2/3G, znacząco różni się zaś od większości znanych mi cedeków Denona, Cambridge Audio, kart muzycznych E-MU (1616, 0404) czy przenośnego odtwarzacza Sony X Series. Mimo nienachalnych sopranów urządzenie jest bardzo rozdzielcze, bez trudu usłyszymy na nim te same niuanse nagrania, co na wszystkich wcześniej wymienionych. Wszystkie cztery osoby, które prosiłem o opinię, zgodnie twierdziły, że taka prezentacja wysokich tonów im bardziej odpowiada od dosadniejszej, czyniącej z pasma od 8 kHz wzwyż środek ciężkości całej reprodukcji. Nadmienię, że zgadzam się z tą opinią w całej rozciągłości.
Kilka słów o stereofonii naszego mikrusa. W tym aspekcie amerykański produkt prezentuje się nieźle, ale nie powyżej przeciętnej. Subiektywnie dźwięki nie będą do nas docierały zewsząd, nawet, jeśli dane słuchawki to potrafią, np. AKG K701. Pod tym kątem przetwornik NuForce to mocny średniak, od którego lepsze będą ww. odtwarzacze CD czy znakomity pod tym względem kieszonkowy Sony X Series. Niemniej w oddaniu efektów stereo dostępnych przy odsłuchu na słuchawkach (które jak wiadomo stereofonię kreują znacznie słabszą niż głośniki) microDAC nie będzie znacząco gorszy od uznanego iPoda Touch 3G, od którego jest prawie 3 razy tańszy. Przy tym separacja źródeł pozornych w panoramie stereo stoi u miniaturowego NuForce`a na dobrym poziomie, choć jej rozpiętość w stacjonarnych odtwarzaczach CD użytych w teście była jednak istotnie lepsza. Tak czy inaczej przy tej cenie nie ma się do czego przyczepić.
Na koniec pozostawiłem kwestię kluczową, dotyczącą ogólnego wrażenia i oceny jakości dźwięku oferowanej przez testowane urządzenie. Jako że jest to najbardziej subiektywny aspekt w opisie możliwości sonicznych każdego urządzenia audio, posłużyłem się zatem jedyną metodą naukową, która pozwala na obiektywną ewaluację tych parametrów - ślepym testem ABX. Na 10 prób, 4 ww. osób badanych: 3 osoby 4-krotnie nie rozróżniły microDACa od Marantza SA8003 (z wbudowanego wzmacniacza słuchawkowego), a jedna 5-krotnie. iPod Touch 3G był rozróżnialny od DACa NuForce przez wszystkie osoby w 8 próbach/10. Przy czym większość twierdziła, że microDAC2 jest od niego lepszy. Test przeprowadzono na studyjnych słuchawkach Shure SRH 840. Gwoli ścisłości nadmienię, że obydwa urządzenia są znacznie droższe od testowanego, a w wielu recenzjach bywają wysoko oceniane za jakość dźwięku, zaś produkt Maratnza wyróżniono prestiżową nagrodą EISA 2009/2010.
Wnioski
Reasumując pozwolę sobie nawiązać do wątków poruszonych na wstępie tej recenzji: są osoby, które lubią muzykę, ale pasjonują się przede wszystkim całym instrumentarium służącym jej reprodukcji w warunkach domowych, chcą by ich urządzenia audio zdobiły im salon, by miały określone walory konstrukcyjne, np. lampy elektronowe lub odseparowane zasilanie jako osobny komponent, lubią prestiż swych gadgetów audio, a wszystko to wpływa na ich postrzeganie dźwięków muzyki wydobywającej się z tych urządzeń. Z pewnością NuForce microDAC2 nie wzbudzi ich zainteresowania. Jednak, jeśli ktoś uwielbia muzykę, ceni rozwiązania praktyczne i kompaktowe, nie zamierza przeznaczać fortuny na sprzęt audio, a cena urządzenia nie wpływa na odbiór odtwarzanej muzyki, jednocześnie nie chce rezygnować z wysokiej jakości dźwięku, NuForce microDAC2 jest jedną z lepszych ofert spełniających tak zdefiniowane kryteria, z jaką miałem kiedykolwiek styczność.
Zalety:
- bardzo dobra jakość dźwięku, porównywalna z urządzeniami znacznie droższymi
- prosta instalacja
- możliwość zastosowania różnych odtwarzaczy i sterowników
- niezwykle kompaktowy rozmiar
- analogowy potencjometr
Wady:
- brak niezależnego zasilania
- dla uzyskania najlepszych rezultatów konieczność instalowania dodatkowych plug-in`ów
_____________________________________
Śląski Festiwal Jazzowy, 08-13 listopada - kto będzie? -> Priv