Witam!
Temat ten chodzi za mną od jakiegoś czasu.
Na forumie nie znalazłem niczego podobnego, a jednak może nie renesans a malutki –renesansik- analogu powoduje u mnie pewną nerwowość ;) dość duża możliwość wtopienia poważnej gotówki. Na rynku pojawia się poważna ilość reedycji- tłoczeń starych albumów ostatnie moje doświadczenia ,wskazują że jak łatwo wpaść na minę tak samo można trafić nowo wytłoczony album fenomenalnej jakości , chciałbym żeby tutaj pojawiały się informacje na temat, albumów których nie ma co tykać nawet kijem, ale i tych po które warto się udać do pobliskiego –marketa-
żeby uciąć spekulacje 4 sprawy do piszących w wątku.
1.wiem że stare tłocznia są nie do pobicia –zwłaszcza pierwsze naprawdę nie trzeba mnie przekonywać ,ale rynek tych wydań(exel wzwyż) jest tak mikroskopijny ,że prawie w ogóle go nie ma, albo ceny są iście kosmiczne, podkreślam jak napisałem pisze o płytach starych w stanie idealnym
Osobiście –ponoć- mam cholernie wysokie wymagania do jakości winyli ,ale z drugiej strony jeśli taki album jest przeze mnie akceptowalny to może być nawet owinięty w papier od wątrobianki –to ma grać
2.druga sprawa być może ktoś się będzie fatygował i ma możliwość porównania opisywanych albumów –stare nowe, byłbym zobowiązany za takie informacje zresztą myślę ze nie tylko ja.
3.znajdą się tutaj na pewno różne płyty dziś tłoczone i rosyjskie , holenderskie i bóg wie jakie jeszcze, pewnie nawet takie tłoczone przez pana Juzia w garażu, może być to nawet największy bootleg wydany nieoficjalnie , ale przypominam chodzi tutaj o Jakość tego materiału , czym lepiej wytłoczony tym bardziej powinien się tu znaleść.
4. i oczywiście w miarę możliwości proszę o zdjęcia
jeszcze mała uwaga wszystkie albumy o których piszę będą nowe, prosto z „pudełka” i wyprane w pralce, tak że nie ma możliwości, żeby skwierczenie było powodowane jakimś brudem czy czymś tam podobnym.
To lecimy;
dla przypomnienia
supersesja –bloomfilda koopera stilsa –dzwiękowo porażka, delikatne smażenie ,szumy, i nagranie bardzo wyciszone – beznadzieja
Wishbone ash argus – no więc zaryzykowałem, i kupiłem bo ładnie wyglądało ;) jestem zszokowany ,gra to naprawdę bardzo dobrze nawet w porównaniu z japończykiem którego posiadam
Fleetwood Mac live in london 68 –wydała to wytwórnia o której tutaj jeszcze będzie ;)
dla kolekcjonera i miłośnika zespołu świetna sprawa i jazda obowiązkowa, jednak jakość nagrania fatalna, gra to tak jak gdyby ktoś nagrywał zespół na studniówce stojąc w korytarzu w towarzystwie kilkudziesięciu rozmawiających osób, swoja drogga za taką studniówke to bym dał się nawet pokroić.
do albumu dodano cd z tym samym materiałem
przepraszam za prywatę
fanie zespołu –Joteszu- album czeka na Ciebie, jako ze cyfrze wypowiedziałem wojnę –jednostronnie- masz materiał do zbiorów.
Pozdr.