No to polecam Stańko Tomasz
Zauroczyła mnie ta płyta i nie potrafię się od niej odpędzić. Gorąco polecam!!!
Kilka zapożyczonych słów, które przybliżą nam klimat tej płyty:
TOMASZ STAŃKO - "Dark Eyes"
Ciemny miękisz dźwiękowy, szerokie połacie nocnych brzmień fortepianu, wypełniają przestrzeń. Jest mrocznie i niespokojnie. Nagle na czarnym tle pojawia się blask – spokojna, smutna melodia wygrywana na trąbce. Tak, już od pierwszych sekund "Dark Eyes" wiemy, że tej płycie najlepiej będzie się żyło nocą.
Do współpracy nad swoją najnowszą płytą Tomasz Stańko – legenda światowej sceny jazzowej, jeden z najlepszych trębaczy świata – dobrał skandynawski skład. I śmiem twierdzić, że między innymi wybór muzyków, młodych entuzjastów jazzu znad fiordów, przesądził o klimacie albumu.
Obok polskiego trębacza, na "Dark Eyes" usłyszymy pianistę Alexi Tuomarila, perkusistę Olaviego Louhibuori, gitarzystę Jakoba Bro i basistę Andersa Christensena. Nie ma wątpliwości co do tego, jaki instrument na "Dark Eyes" jest najważniejszy – oczywiście trąbka. Wybija się lśniąco nad tworzoną przez zespół matową, ciemną masą brzmieniową.
REKLAMA
Raz są to minimalistyczne muśnięcia akordów, na których Stańko opiera swoje improwizacje, w innych przypadkach – neurotyczny, transowy dialog fortepianu z perkusją, którym gitara dopowiada krótkimi frazami. Delikatny sposób traktowania fortepianu i "sypkie" brzmienie perkusji sugeruje u młodych muzyków Stańki pewne inspiracje norweską sceną jazzową, choćby E.S.T. – niektóre podobieństwa są wręcz oczywiste. Najczęściej trąbka, operująca długimi dźwiękami w niskim rejestrze i rozciągniętym frazowaniem, wprowadza w ten pozorny chaos akompaniamentu pewną dozę stabilności. Najczęściej, bo w utworach takich, jak "The Dark Eyes od Martha Hirsch" partia solisty jest nerwowa, wzburzona i dzika, a z dolnych rejestrów skacze na najwyższe, przedęte piętra. Brzmi wtedy jak podkład muzyczny do filmu o stale pobudzonym, dużym mieście, jak Nowy Jork – uwielbiany przez Stańko.
Generalnie, "Dark Eyes" jest albumem tak mocno ilustracyjnym, że spokojnie mógłby zainspirować do stworzenia filmu, lub go muzycznie opisywać. I choć Stańko trzyma się własnego, indywidualnego i rozpoznawalnego stylu, trudno podczas słuchania jego najnowszego dzieła nie przywoływać w pamięci obrazów z debiutu Louisa Malle, czyli "Windy na szafot", oczywiście.
"Dark Eyes" to doskonała, pełna emocji i możliwości interpretacyjnych, bardzo ECM’owska płyta. Niektórzy sądzą, że to najlepsza jazzowa płyta 2009 roku. Jestem skłonna się do tej teorii przychylić. Stańko po raz kolejny udowodnił, że w budowaniu bajecznej atmosfery muzyki oraz sile wyrazu za pomocą trąbki, nie ma sobie równych.