Stwierdziłem, że muszę zrobić sobie prezent: Końcówkę Octave RE 280 mk2. Którą równolegle podłączę obok Accu P-500.
Więc pojechałem do Holandii. Przyjął mnie sympatyczny szef firmy, poznałem paru pracowników, rozmawiałem z klientami. Trzy czy cztery pomieszczenia do odsłuchu - głównie nobliwych highendowych sprzętów, rojno od klientów jak w ulu, ale można było posłuchać spokojnie przy zamkniętych drzwiach.
A było co. Tym razem źródłem był Accu DP-400, pre to Accu C-2120, a konkurencją do Octave również Accu, nowy A-70... Przywiozłem znowu LST kolegi Pawła i swoje 009. Jak szef firmy W&W Audio dowiedział się, czym jest LST, uśmiechnął się triumfalnie i przyniósł do studia WEE, czyli adapter znakomitej firmy WOO. O co ktoś już z resztą pytał tu w wątku. Zostałem na razie sam, więc pilnie dobrałem się do A-70. Jak widzi się to cudo to ręce i uszy świerzbią.
Bardzo uporządkowane było to granie, klinicznie czyste, ale jakoś nie przekonywało mnie, gdyż miałem w pamięci bardzo dobrze grające A-46 Wiktora z tą samą muzyką i jego LST. Przesiadłem się więc na Octave podłączoną do tego samego pre C-2120 i nagle zmiana. Miało się to mniej więcej do siebie jak przejście z perfekcyjnej, klinicznie czystej, szpitalnej sali operacyjnej na kolorową, szeroką i sięgającą daleko łąkę. Muzyka podawana była plastycznie, sugestywnie, bas i substancja podobnie jak w V70SE w Krakowie, jeszcze bardziej harmonizował środek z czarem jedwabistych sopranów. A środek czarował masą detali, które jakoś nie zauważyłem w A-70. Chyba Japończycy zapomnieli o dźwięku, dążąc do coraz większej perfekcji. Może też być, że duże końcówki (jak np. też A-200) nie koniecznie pasują do LST i słuchawek.
To był powód, dlaczego po porównaniu jeszcze LST i WEE, kazałem sobie Octave zapakować. Końcówka nie była nowa, lampy - to KT-88, moc 2x 70W/4 ohm. Cena używanej RE 280mk2 gwałtownie niska, śmieszna w porównaniu z A-70.
Szef posłuchał kilku taktów WEE (do sprzedania), który znał, bo ma też Staxy i potem LST w tym samym torze. Będąc pod wrażeniem oddał mi słuchawki z superlatywami na temat LST. Powiedział, że gdyby miał tu LST, to by żadnego WEE nie sprzedał. Koledzy, głupio mi, bo robię autoreklamę, ale nie wierzycie to przekonajcie się sami. Zainteresowanym umożliwię odsłuch.
Rzeczywiście, ja słuchając tego małego amerykańskiego adaptera po raz drugi, tym razem krótko po LST, umocniłem się w przekonaniu, że jest to konstrukcja nie specjalnie ciekawa - u solistów wyskakiwało trzeszczące ssss, przekaz był lekko rozmyty, brakowało sceny i szczegółu. Co mocno odbiegało od przekazu LST. W tej chwili mogę całkiem spokojnie twierdzić, że i "mały" LST S przeskakuje zdecydowanie WEE pod każdym względem. Dźwiękowo to dwa różne światy.
Podłączyłem w domu krótko słuchając/porównując P-500 i nowy nabytek. Bez wahania mam orzeczenie: Detronizacja. Nowym królem u mnie został wzmacniacz końcowy Octave! Małe i jakże duże są różnice... Ta plastyczność, sugestywne podanie, bardziej punktualny bas, jedwabne soprany... I jakby więcej szczegółu? Teza o potrzebnej bardzo dużej mocy nie jest więc aktualna. Niech żyje lampa! Ale ta dobra...
U dołu zdjęcia z Holandii.