Audiohobby.pl

Elektrostaty - wątek ogólny

escaflowne

  • 190 / 5370
  • Aktywny użytkownik
18-08-2011, 15:46
Nic się nie wzbudza wzbudza się. Na włączonym energizerze w locie odepnij Staxy. Dotknij palcem masy zasilacza mając staxy na uszach. Co słychać wtedy ??
To po prostu "śmieciowa" jakość zasilacza notebookowego.  Brak galwanicznej izolacji zasilanie/wyjście, za duże pojemności szkodliwe pomiędzy wyżej wymienionymi. Wyrzuć to dziadostwo! ]:->
Połączenie masy energizera z masą zasilacza notebook-owego też może pomóc. I/lub dodanie transformatora separującego na wtyczce zasilacza.
gnuśny kocur

escaflowne

  • 190 / 5370
  • Aktywny użytkownik
18-08-2011, 16:03
Sim, słuchawki są ok. To wina błędów konstrukcyjnych w zasilaczu komputra.
gnuśny kocur

Sim1

  • 1829 / 6070
  • Ekspert
18-08-2011, 16:03
Mam świadomość, że zasilacz notebookowa nie jest szczytem osiągnięć w dziedzinie zasilania :)
Inna sytuacja - energizer (zasilany z baterii) spięty kablem (audio) z wyjściem controllera squeezeboxowego.
Jeśli controller gra z akumulator jest cicho... bo cały tor "wisi w powietrzu", jeśli włożę controller w ładowarkę zaczyna buczeć. Na "normalnych" słuchawkach nie ma przydźwięku przy graniu z ładowarki.

Stąd mój wniosek, ze ten zestaw jest b. czuły na wszelkie niedoskonałości zasilania, które roznoszą się przez masę po torze.

kuben

  • 488 / 5517
  • Zaawansowany użytkownik
18-08-2011, 16:26
Spróbuj wsadzić ładowarkę od laptopa do kontaktu bez bolca.

Kuba_622

  • 312 / 5132
  • Zaawansowany użytkownik
18-08-2011, 16:27
U mnie za źródło/transport do DAC robi komputer stacjonarny i na szczęście teraz nic nie buczy, choć w pewnym momencie te buczenie się pojawiło i długo szukałem przyczyny, aż w końcu okazało się, że przestawiając meble wpiąłem do listwy od komputera zasilacz od Livebox tp (internet mam przez Wi-Fi i wcześniej komputer nie był w żaden sposób połączony z modemem). Więc rzeczywiście te słuchawki pod tym względem są upierdliwe :)

escaflowne

  • 190 / 5370
  • Aktywny użytkownik
18-08-2011, 21:21
I tak mi się wydaje ze takie przypadki jak powyżej są przyczyną nie rozpowszechnienia się słuchawek elektrostatycznych.
A wracając do zasilacza komputerowego... Źródłem przydźwięku jest tutaj nie pętla masy ale pozostawienie potencjału masy notebooka "w samopas". Po stronie "sieci" w zasilaczu komputerowym jest filtr dolnoprzepustowy mający za zadanie wyciąć zakłócenia WCZ generowane przez przetwornicę zasilacza. I jest to najczęściej kondensator lub dwa kondensatory połączony z żyłą gorący i/lub neutralną a masą. Masa ta następnie łączy sie z masą komputera. Kondensator ten ma małą pojemność rzędu 0.1-1uF wiec i prąd niewielki ale na obudowie (masie) dostajemy potencjał 115V. Jeżeli masa wisi w powietrzu to ten potencjał przejmuje ciało słuchacza który obudowy dotknie Ucho staje się statorem i odpycha-przyciąga membranę w rytm 50 lub 100Hz...
Dziurą przez którą przemycają się zakłócenia są też szkodliwe pojemności pomiędzy uzwojeniami pierwotnym a wtórnym przetwornicy zasilacza w notebooku. Ponieważ masa notebooka jest zostawiona samej sobie, nie ma nawet wtyczki dla kołka uziemiającego to również potencjał masy notebooka jest przypadkowy, zwykle 110-230V. Ładowany przez wspomnianą pojemność miedzy uzwojeniową. Prąd jest znikomy ale należy pamiętać że impedancja staxów  przy 50Hz aż 30Mohm (!).  Również pasożytniczy kondensator jaki tworzy się pomiędzy ręką położoną na klawiaturze (jedna okładka) a metalową płytką kalwiatury  (druga) wystarczy tak ogromnej impedancji.

Najprościej to połączyć kawałkiem przewody masę komputera (notebooka - trochę trudniej) z masą STAXów. Energizery mają nawet taki specjalne przyłącze ze znaczkiem uziemienia. Nigdy nie widziałem fabrycznego energizera na żywo (a się mądrze, prawda? ;-) ) ale ten terminal dla podłączenia masy raczej nie jest tam przypadkowo. Najwyraźniej Stax były świadomy totalnego olewania prawideł kompatybilności EL przez dzisiejszych producentów sprzętu elektronicznego.
gnuśny kocur

Sim1

  • 1829 / 6070
  • Ekspert
18-08-2011, 22:42
Escaflowne, dosyć skomplikowane to co piszesz ale muszę przyznać, że na tyle ile rozumiem ;) to mi się zgadza. Miałem kiedyś już problemy z zasilaniem i przydźwiękiem a powodem najwyraźniej był komputer i wtedy z tego co pamiętam na bolcu uziemiającym miewałem coś koło owych 115V....
Masz absolutną rację, wzmacniacze staxa posiadają taki wihajster do przypięcia uziemienia.

escaflowne

  • 190 / 5370
  • Aktywny użytkownik
18-08-2011, 22:51
Jeżeli zasilacza notebook nie ma bolca to podłącz ten wihajster do masy notebooka;)
gnuśny kocur

alghar

  • 639 / 5818
  • Ekspert
19-08-2011, 21:11
Czym Omega 2 MK I  wygrywa( w czyn jest  lepsza) z  Omega 2 MK II ?Omega  2 MK I  ma "bardziej  otwarte  wysokie tony, nie są zdławione,wycofane"" niż 2 MK II ?

  • Gość
20-08-2011, 14:11
Omega 2 mkI z mojego punktu widzenia jest lepsza w zasadzie w każdym aspekcie brzmienia.
Wysokie tony są ciut lepiej rozciągnięte, mają lepszą barwę tzn jaśniejszą z lepszą separacją i rozdzielczością.
Średnica w stosunku do młodszego brata także ma jaśniejszą barwę, co czyni ją strawną i bardzo przyjemną w odbiorze.
W ogóle to jest najmocniejsza strona tych słuchawek. Wokale brzmią dość  realnie, w miarę rzetelnie z pełną kolorystyką i nasyceniem ludzkich głosów. Młodszy brat dostaje tu lekkiej zadyszki i przekazuje te pasmo z lekkim uśrednianiem i przyciemnieniem. Rozdzielczość głosów jest dobra, ale nie tak dobra jak powinna być. Instrumenty żywe jaki gitary, trąbka , saksofon rysowane są nieco grubszą kreską z mniejszą ilością powietrza z zachowaniem przyzwoitej separacji. MKI jest sporo lepsza i w zasadzie można przyjąć że ten zakres przetwarza wzorcowo jak na słuchawki, aczkolwiek lekkie pogrubienie i przyciemnienie słychać, ale nie jest to na tyle dokuczliwe jak w MK II.
A jak się ma sprawa z niskimi? To według mnie najsłabsza strona MKII . Jest on stosunkowo potężny, ale pozbawiony rysunku, słabo definiowany i mało rozdzielczy. Jest spowolniony i nieco jednostajny. W MKI jest zupełnie inaczej. W bezpośrednim porównaniu ma się wrażenie że jest go sporo mniej, lecz tak nie jest. To co złego działo się z nim w MK II jest zupełnie inaczej podane w MK I. Sporo lepsza dynamika, kapitalna rozdzielczość i separacja, kolorystyka wyborna, rytm i tempo na wysokim poziomie. Kontrabas brzmi naprawdę wiarygodnie, choć niestety tu lekki niedosyt czyli niedostateczne jego rozciągnięcie. Troszkę brakuje masy i wypełnienia. To chyba najsłabsza strona tych słuchawek.

Ogólnie MKII jest sporo ciemniejsza od MKI, nieco mniej rozdzielcza, słabiej odwzorowuje barwy, ma problemy z dynamiką i separacją instrumentów. Cały przekaz jest zbyt ,,rozdmuchany,,   To jest moje subiektywne spojrzenie na te słuchawki. Porównanie bezpośrednie wykonane na SRM 007T MKII i SRM 717.

PS. Mój poprzedni nick ,,John,,

pozdr


ductus

  • 1247 / 5051
  • Ekspert
20-08-2011, 17:29
To w zasadzie wszystko prawda, co piszesz Janku. Jedynie może wydawać się niektórym, że są to różnice duże, a tak po prawdzie nie jest. Poza tym to jak brzmi elektrostat, jest to bardzo uzależnione od rodzaju wzmacniacza. 717 nie jest zły, mimo to twierdzę że koloruje nieco. To, jak przekazywane są wysokie, bardzo zależy od rezerwy prądowej wzmacniacza, bo jasność czy srebrzystość tego obszaru w przypadku Mk2 (mniej Mk1), to specjalne wyzwanie.
Nie przypadkowo zająłem się tym problemem i wybrałem rozwiązanie z transformatorami Lundahla napędzanymi przez bardzo silną highendową końcówkę accuphase P-500. Efekt? Omegi chodzą jak na smyczy, żadnych fochów po stronie wysokich. Substancja dźwiękowa poprawiona, przestrzeń, holografia, wszystko jak powinno być. I wcale nie odkręcam potencjometru na super głośno. Po prostu ta niesamowita rezerwa "w plecach" robi swoje.
Lambdy tygo całego nakładu nie potrzebują, a sczególnie 507 chodzi pięknie na 717 a nawet i na 323S. Polecam Ci 507 do kompletu.  

ductus

  • 1247 / 5051
  • Ekspert
20-08-2011, 17:33
>Lambdy tygo całego nakładu nie potrzebują, a sczególnie 507 chodzi pięknie na 717 a nawet i na 323S.<
To tak, jak nie można już nic poprawić w tekście wysłanym za szybko:

>Lambdy tego całego nakładu nie potrzebują, a szczególnie 507 chodzi pięknie na 717 a nawet i na 323S.<

  • Gość
21-08-2011, 00:42
Stefan temat szeroki i gryźć go można z wielu stron. Ogólnie uważam, że wszystkie obecne i już nie produkowane wzmacniacze Staxa (po za T2, którego nie słuchałem) lekko odbiegają możliwościami sonicznymi do swej Omegowej braci słuchawkowej. Podpięcie pod nie takiego rodzynka jakim jest wzmak Sennheiser Orpheus pokazuje że można lepiej i że Omegi mają w sobie jeszcze potencjał, który delikatnie mówiąc drzemie w nich uśpiony:-)

Druga sprawa to źródło. Ostatnio wpiąłem w system zewnętrzny zegar taktujacy Antelope Isochrone OCX i zdziwienie moje było nie małe. Jak z czegoś,dobrego można uzyskać jeszcze lepiej. Mówię tu o wybitnej, wytafinowaneej rozdzielczości połączonej ze wspaniałą dynamiką, gładkością i analogowością, a wszystko wkomponowane w wyborną, niemalże nieskazitelną przestrzeń. Takiego czegoś nie słyszałem nigdzie na żadnym zestawie.Tak więc tu także ogromna luka, na którą zwracam uwagę, jeżeli mówimy już o hi-endowym przekazie.

Kwestia samego wzmaka bardzo mnie interesuje, a sam SRM 717 całościowo uważam za najlepszy ze staxowej stajni.
Jest on bardzo analogowy, ma bardzo dobre barwy, rozdzielczość satysfakcjonująca połączona z niesamowitą gładkością, gdzie SRM 007TII tu lekko mówiąc nie za bardzo wie w  którą stronę pójść i robi to na siłę podając obraz trochę pogrubiony, mniej roździelczo, matowo i nad czym ubolewam najbardziej cały przekaz jest nieco ziarnisty.
Dynamika 717 nie ma może tej potęgi i kontroli co wzmak Orpheusa ale ma to ,,coś,, że zaraz zapominamy o niedostatkach i zapuszczamy się w swojej ulubionej muzyce. Naprawdę chce się go słuchać.

Pytanie Stefanie do Ciebie. Czy robiłeś porównania Diablo ze wzmakami Staxa? Jakimi? Jak one wypadły?

pozdr

                  Janek

alghar

  • 639 / 5818
  • Ekspert
21-08-2011, 21:23
Janku a czy zegar  pomogl Omega 2 Mk ll ?



Sim1

  • 1829 / 6070
  • Ekspert
22-08-2011, 10:22
Tak ostatnio dyskutujecie o omegach, że w końcu po dłuższej przerwie i w związku z zakupem nowej płyty Johna Scofielda założyłem swoje omegi na uszy.
Dobrze jest co jakiś czas zresetować sobie słuch robiąc przerwę i wrócić do słuchawek nie po to by sprawdzać czy dziś będą grały dobrze ;) lecz by posłuchać nowo nabytej płyty.
Nie dość, że z wielką przyjemnością wysłuchałem całego albumu to jeszcze po wszystkim przypomniało mi się, że mam naprawdę niesamowite słuchawki :).