No jaja sobie z wielkiego Grado robicie.
A ja szczerze mówiąc chciałbym w interesach mieć taką pozycję jak on. Obudowa na silikonie, wypadające kratownice w muszlach, mahoń ledwie polakierowany (o fortepianie nie ma co marzyć), a z aluminium schodzi "sreberko", trójnik odsłania gołe przewody, o brzmieniu nie wspomnę, bo gusta są różne...za to jedno zawsze jest bomastyczne w tych brooklynskich produktach: co jak co ale cenę to John potrafi przysolić. Nie ma w tym nic zdrożnego, wszak biznes jest biznes, a gdy pod drugiej stronie lady jeszcze stoi stado...khm, khm, niezłomnych wyznawców, to już jest autentyczny geniusz biznesu audio i piszę to całkiem serio.
PS. Moja siostra właśnie wróciła z USA, była m.in. w NYC, poprosiłem ją o kilka fotek tej tajemnej fortecy technologicznej, gdzie wykluwają się te tajemne arcydzieła branży audio. W odpowiedzi napisała mi, że nie mogłą dobrze sfotografować tego centrum postępu techniki słuchawkowej, gdyż okolica jest tak niebezpieczna, że po wyciągnięciu lustrzanki, można pożegnać się nie tylko z aparatem, ale i z całą ręką, a wokół unosi podejrzany zapaszek, nie mówiąc o wszechobenym brudzie i śmieciach walających się po ulicy. Niby to nic nie znaczy, ale o wizerunku firmy najlepiej nie świadczy.
_____________________________________
Hi-endy sprzedane, nowe oferty wkrótce :)