Fragment dyskusji i moja wypowiedź z AS:
>Kyle, 29 Cze 2009, 21:22
>Im lepszy sprzęt tym większy odsetek płyt nie da się słuchać (tych źle zrealizowanych).
>
>Jest możliwe by 100% płyt słuchało się doskonale - pod warunkiem że wydawca nie będzie sprzedawał
>dziadostwa z przesterami, przeequalizowanymi (do poziomu sztuczności) wokalami/całym pasmem itd.
Nic podobnego. Jak masz na prawdę dobry sprzęt, to się przekonujesz, że realizatorów nie jest aż tylu idiotów, jak to niektórzy próbują głosić. To powyżej to jeden z głupszych audiofilskich mitów. Też kiedyś myślałem, że mam ileś tam kiepsko zrealizowanych płyt, teraz jestem pewny tylko co do jednej - zamienili kanały i na słuchawkach jest przedziwny efekt grania za głową, a jak zapnę na krzyż, to dźwięk normalnieje.
Co do tematu - nie ma granicy ani kompromisu i życzę Ci, żebyś się niedługo o tym przekonał. Najbardziej muzykalna jest muzyka. Im więcej słyszysz z muzyki, tym bardziej jest muzykalnie, a detale... No niestety trzeba usłyszeć ileś razy prawdziwe detale, żeby wiedzieć, że one są dobrem, a nie złem. Niektórym się wydaje, że szczegóły to są wszelkie wyostrzenia i wywalony sopran. Tymczasem detale to wszelkie informacje muzyczne, których nie słychać na takim sobie sprzęcie. Trudno mi jest je opisać, w każdym razie to jest tak, że tania, pozorna detaliczność jest jak zdjęcie w niskiej jakości jpg po podkręceniu ostrości. Kłuje w oczy, ale głębi nie ma i szczegółów też nie ma, tylko narzucająca się uproszczona i płaska faktura. Tymczasem detale to złożoność zjawisk, niuanse, zafalowania wybrzmień, potrafią się pojawić np. na dolnej średnicy poprawiając odbiór akustyki wnętrza. Jak słyszysz oddech flecistki przed zadęciem, to nie jest to przeszkadzającym "melomanom" szumek, a pełny emocji wdech wycelowany w takt muzyki i można usłyszeć nawet drgnięcie strun głosowych, takie "och" na wdechu i to właśnie dodaje realizmu i emocji nagraniu, a nie że głupi realizator za blisko mikrofon przysunął, a kretyn za konsolą podciągnął sopran dla niedosłyszących i seniorów, a takie wrażenie można mieć, gdy taki wdech to beznamiętne sapnięcie jak z gruszki do opróżniania nosa. ;) Niestety, przeskok na poziom sprzętu, gdzie zaczyna być słychać pewne rzeczy, ale są one jeszcze wypaczone, może prowadzić do chęci nawrotu do mulenia i podkolorowaniu - jest słodko, prosto i przaśnie, ale nie wykręca gęby od nadmiaru tanich przypraw. Po prostu łatwiej wchodzi jadło z McDonalda, niż specjalność kuchni w kiepskiej restauracji.<