Magus, ja ci dam Pinka Flojda!
Tymczasem słucham sobie (z płyty studyjnej "To Jupiter and back") niejakiego Kebu. Nie ma tu absolutnie nic odkrywczego, to jest taki mały Jean-Michel Jarre. Sporo podobnych barw a "mały" bo formy krótsze, to właściwie piosenki niemal, no i jakby jeszcze bardziej komercyjny. Ale daje nam lube głębokie, tłuste, sprężyste i przestrzenne brzmienia. Używa chyba wyłącznie starych, analogowych urządzeń, także do nagrywania. Nie zauważyłem, by używał komputera. Wszystko wychodzi spod palca, za wyjątkiem tego co odgrywa sekwencer, arpeggiator i perkusja oczywiście, ale to wciąż oldskul i nie liczy się jako automat. ;)
Na "komercję" trochę wybrzydzam ale facet ma unikalną rzecz, której przez całe życie nie miało wielu kompozytorów - potrafi wymyślić ładną melodię. To jest naprawdę wielka sztuka. Ciekawa rzecz: intra i to co w tle jest o wiele ciekawsze od leadów. Gdyby tak zastąpić te leady innymi, powędrować moglibyśmy w zgoła inne rejony muzycznej galaktyki.
Poniżej jest dużo Bilińskiego (barwa, modulacja, nawet improwizacja!). Świetna solówka na Moog Source.
&nohtml5=False