>> janosik, 2008-12-28 23:54:31
Witam. Zamierzam kupić głośniki Monitor Audio RS1. Zastanawiam się tylko czy w tej cenie (ok.1500zl) lub trochę tańsze inne głośniki nie będą lepsze.
Witam. rzeczonych rs1 słuchałem dosyć krótko i na tle "budżetowej" konkurencji i... podobały mi się. Nie pamiętam już co dokładnie mi się podobało, i chyba nawet nei słucham w ten sposób. Słucham muzyki i podoba mi się albo nie, a RS1 podobały mi się, ale były wtedy dla mnie za drogie.
Opierając się na różnych reckach w różnych gazetach (powiązanych z różnymi dystrybutorami ;-) można je brać - za dużo pozytywnych opinii z różnych stron aby zwalać wszystko na spisek. Ponoć uzupełnione o fimowego suba dają naprawdę czadu. Również audioreview (amerykański) w swoim corocznym zestawieniu faworytów bardzo pozytywnie ocenił większych braci - rs5. Kupiłem wtedy jednak dużo tańsze BR2 które dały mi mnóstwo radości, choć w sklepie słyszałem że RS1 były lepsze.
A tak ogólnie to baaardzo polecam każdemu posłuchanie najnowszych, najtańszych Klipsch`y z serii Synergy.
W Oslo słuchałem wersji B3, a w Polsce F1. Odsłuch B2 był bardziej wiarygodny, bo odbywał się w ogromnym sklepie audiofilskim, z tak na oko z 20 osobnymi pokojami w których stały na różnych ścianach po 2-3 kompletne zestawy, a wg zapewnień sprzedawcy wszystko wygrzewane po min 200h przed wystawieniem. Orgia!
Kolumienki nowe kosztują coś 1200 zł, może mniej. Uprzejmy sprzedawca przyniósł mi do pokoju jeszcze 3 x droższe Audiovectory m3 signature, inne i 2x droższe klipsche, w pokoju obok stały zaś sobie Audiophysics Padua zasialne Burmesterem (też sobie załączyłem, a co! ;-). Rzeczone B3 zasialne jakimś podłym HarmanemKardonem zagrały jak dla mnie bardzo interesująco, na bardzo różnym repertuarze!
3x droższe Audiovectory zagrały przy nich jak "współczesne audio", a i droższe Klipsche to nie było "to"... A nawet ten burmester z audiophysics grał jak spod pleksiglasu. W skrócie - bardzo mi się podobały!! Tyle że mało kto to doceni, bo w niewielkiej ilości opnii na necie mało kto wspomina że one naprawdę wymagają min 200 h rozgrzewki, a kto by się bawił w wygrzewanie klocków za 1200 zł... W tamtych optymalnych warunkach przygotowanego akustycznie pokoju, owe B3 zagrały: przestrzennie, dynamicznie i bardzo "szybko" - gitara grała "od razu", a nie po chwili zastanowienia. Skrzypce też zabrzmiały dla mnie naturalniej (znam dobrze naturalny dźwięk skrzypiec i gitary... :-/). Grał też Eminem, jakiś hip-hop, techniawka, popik i we wszystkim dawały radę!!!
W dużo gorszych warunkach posłuchałem sobie podłogowych braci - F1 (mediamarkt). W zestawie kin domowych grała sobie płyta DVD z aktualnie granymi w radiu kawałkami, w formacie mp3. Kable wołały o pomstę do nieba - zwłaszcza "cyfrowy" którym szedł sygnał do dac we wzm Onkyo. Z czystej ciekawości przełożyłem płytkę do kilku zestawów, a następnie do zestawu z Klipsch F1 (kompletnie nie wygrzanymi). Mimo że to te same głośniki, tylko w większej obudowie, brak wygrzania było słychać od razu. Tyle że... i tak grało to fajnie. Na tyle fajnie, że jak odwiedzałem ten skklep jeszcze kilka razy, to grał tylko ten sprzęt, co wskazuje że obsługa już tego nie zmieniała, a o czymś to chyba świadczy ;-). Nie wygrzane F1 w zupełnie innych warunakch akustycznych dużego sklepu zagrały: bardzo przestrzennie, z dźwiękami dochodzącymi wyraźnie ponad i poza kolumny, ssycząco i z lekkim brakiem wypełnienia średnicy (wygrzanie?), a jednocześnie bardzo mocno różnicując jakość nagrań (tak tak, nawet takiem mp3kowej składanki hitów...)
A i tak "audiofilsko" RS1 to chyba lepszy wybór. Przynajmniej dla początkująceog audiofila który chce poswsłuchiwać się w różnice między kablami. Ja na dzień dzisiejszy kupiłbym raczej F1 i pobawił się trochę w upgrade bebechów - wymianę i polutowanie kabli, wymianę kondów. Efekt może być bardzo ciekawy :-)
Podzr.