Śluby panieńskie - nie wiem jakie substancje zażywał Bajon, ale chyba depresanty :)
Po spektaklu musiałem sie zneutralizować pięćdziesiatką żytniówki, co dla zdeklarowanego abstynenta jak ja, było nie lada wyzwaniem.
W ogóle wszystko jak u Fredry - Klara i Aniela kąpią sie nago, Radost nawija przez komórke z Dobrójską, Albin paraduje w kalesonach, a w zasadzie w takim pajacyku jak kowboje w westernach.
Całośc kończy cytat z "Królewny Pizdolony".
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego do majątku nie wjechała Dykiel na Hondzie. Widocznie zabrali jej prawko.
W ogóle mam świetny dzień - w nocy walnął mi internet, później w/w film, a teraz... "Oczy szeroko otwarte" :)
Przeze mnie - oglądam dwóch jebiących się żydowskich rzeźników. No może przesadziłem - prawdziwy rzeźnik jest tylko jeden, ten drugi to uczeń Jesziwy (i pracownik onego)
Zaiskrzyło, aż pejsy sie im rozkręciły.
Ze względu na odruchy wymiotne film oglądam z przerwami - jednak kowboje (Brokeback Mountain) są apetyczniejsi!