No widziałem tylko zajawkę, ale gorąco polecam :)
"Wałęsa. Człowiek z nadziei."
najpiękniejsza scena - Wałęsa w podkoszulku otwiera drzwi od mieszkania i mówi na luziku "Spodziewałem się tego." Przed drzwiami stoi dwóch zakłopotanych cywili, a za nimi zomowiec w kasku. Wałęsa kończy: "Wbijacie sobie ostatni gwóźdź do trumny". :))
(przypomnijmy, że to ten sam gość, który oświadczył, że poszedł na współpracę z SB i zdecydował się identyfikować na filmie strajkujących z grudnia \'70, ponieważ zobaczył z okna komendy stojący na dziedzińcu sprzęt ZOMO i uznał, że z taką potęgą nie da się walczyć)
jest jeszcze scena, jak Wałęsa stoi w oknie i krzyczy do stojących na dole robotników: "Ludzie! Kierownictwo nic nie może. Co robimy?"
czyżby to był ten słynny moment, który on sam opisał w swojej książce, kiedy to po przyznaniu przez dyrekcję podwyżek, wbrew jasnym instrukcjom WZZW i komitetu strajkowego, rozwiązał strajk w 2-gim jego dniu i dopiero Pieńkowska z Płońską musiały spod bramy zawracać rozchodzących się do domów robotników? :)
nie wspominam już o scenie, w której widać jak Lechu jest już na górze ceglanego muru (który w rzeczywistości ma 3 m) i przeskakuje na drugą stronę, a z wołgi wypadają tajniacy, którzy próbują go gonić (a którzy, jak to mieli w zwyczaju, mogli go wcześniej wielokrotnie zwyczajnie zaprosić do auta i zamknąć na 48 godzin, z uwagi na rozpoczynające się strajki, ale z jakiegoś powodu woleli sprawdzić, czy aby na pewno przyszły wielki rewolucjonista jedzie tramwajem do stoczni...)
Panie Andrzeju, kłaniam się nisko... :)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Po 2 godzinach sam niemal dałem się przekonać tym naukowcom, byli bardzo wiarygodni. Na szczęście mam inne poglądy". - prof. K. Kik
"To przekracza moją wyobraźnię". - S. Chandrasekhar, laureat Nobla, zwolennik teorii, wg. której cała materia Wszechświata miała swój początek w nieskończenie małym punkcie