Witam fajnie że kolega Dudeck to porusza ale jak by to nazwać nie każdy tak ma. U mie "audiofilia"nastąpiła bardzo wcześnie miałem może 13 lat pierwszy własny przenośny monofoniczny radiomagnetofon-jeszcze nie zdawałem sobie sprawy ze coś takiego jak audiofilia istnieje :) Muzyką biernie zacząłem się interesować mając 7 lat ,a "biernie-czynnie" (nie gram na żadnym instrumencie) 10 lat (zacząłem chodzić na koncerty muzyki poważnej po wpływie kiepskich z resztą koncertów [chałtura muzyków] dawanych w szkołach na salach gimnastycznych? Inną muzykę "rozrywkową" i różną; poznałem z radia, od kolegów. Może po prostu wtedy miałem to szczęście że posłuchałem u kogoś że da radę sprzęt lepiej zagrać muzykę i to mnie skierowało w tym kierunku "audiofilskim". Mam to szczęście że nie staram się preferować konkretnego sposobu zapisu (zapis na taśmie,winylu ,CD,cyfrowy) żródła dżwięku (tuner radiowy taśma, vinyl, CD,MP3). Dla mnie jest istotna równorzedna wysoka jakość techniczna odtwarzanej muzyki. Nie mam zadnych uprzedzeń ani do słuchawek ani do kolumn każde z tych urządzeń jeśli nie "kaleczy" dżwięku sprawia mi ogromną frajdę dając mi to co najważniejsze czyli muzykę.
Czasami komuś przydaży się w tym wielkim muzycznym szczęściu pewien feler,natręctwo? a może właściwości danego osobnika które spowodują że jesteśmy w jakiś sposób jako miłośnicy muzyki prześladowani. Mnie od wczesnych stadiów zainteresowania muzyką i świadomości że można jej słuchać lepiej, prześladowały;rózne szumy, przydżwięki ,uboczne hałasy nie tylko wyrażne ale słyszalne w tle czyli np.w mieszkaniu na poziomie poniżej 25-30dB.U mnie mechanizm obronny czyli ignorowanie szumów tła nie zawsze się włączał informacja trafia do mózgu. Komu z Was np przeszkadza w domu podczas słuchania muzyki przysłowiowy budzik, lub ćwierkanie napędu CD? Ja nauczyłem się w jakiś sposób to ignorować ale czasami wychodzi ze mnie to "zwierzę" i po prostu nie wyrabiam! Muzyka "technologicznie"musi być czysta nieskażona żadnymi przykrymi efektami (o artyżmie na razie nie rozmawiamy). Wszelkie chodzenia na na koncerty grane na żywo, wyzwoliły we mnie chęć posiadania tego cudownego zjawiska u siebie w domu. Mając wyostrzony zmysł słuchu po prostu skazany jestem na poszukiwania wiernego, naturalnego dokładnie odtworzonego dżwięku. Z moich osobistych doświadczeń wiem że można już uzyskać zadowalającą muzykę w domowych pieleszach, w pewnych aspektach wiem że już lepiej być nie może-np radio, pewien sposób odtwarzania jest już bardzo bliski technicznych możliwości np.słuchawki+wzmacniacz słuchawkowy. W innych aspektach technicznych sporo jest nie zrealizowanych ale myślę że to nie tylko problem osobistych możliwości finansowych ale także tego że po prostu pewnych rzeczy dalej nie ma i poprostu trzeba to sobie samemu zrobić.
Nawiązując jeszcze do pytania co lepsze słuchawki czy kolumny dla mnie ten problem nie istnieje oba sposoby realizacji muzyki mogą być wybitne (dla mnie istotny jest przekaz samej muzyki) Nie jestem jakoś specjalnie prześladowany przez sposób prezentacji panoramy dżwiękowej. Przyznam się bez bicia że nawet czasem bardzo chętnie słucham muzyki z głośników siedząc w sąsiednim pomieszczeniu jest tylko jedno ale. Jeden głośnik jest widoczny optycznie i dociera do mnie poprzez otwarte drzwi tzw. dżwięk bezpośredni bez żadnych wyrażnych odbić wynikających z akustyki sąsiedniego pokoju. Czyli prezentacja nawet "monofoniczna" jest akceptowana ale sam dżwięk jest nazwijmy to czysty i klarowny
Rafaell
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Żyłem zaczarowany, uwieziony w jakimś ciele i w pokorze jakiejś duszy...
J L Borges