Jeśli ma to być Zasilacz ma napędzać pierońsko szybki wzmacniacz- dosyć sporej mocy.
to szedłbym w bardzo dobrze skonstruowany "impuls".
Przemawia za tym bardzo duża szybkość "odświeżania" mocy w zasilaczach impulsowych. Zasilacze konwencjonalne nie osiągną nigdy takiej szybkości, choćby wstawiał tam najszybsze diody schottky'ego, raczej wstawiałbym tam bardzo mocno przewymiarowane transformatory i kondensatory filtra, minimum dwu, trzy krotnie.
Zgadzam się z powyższą wypowiedzią poza zacytowanym fragmentem, który jest pomieszaniem pojęć.
Po pierwsze - prędkość stabilizatora liniowego na pewno jest większa niż pętli sprzężenia zwrotnego w typowym zasilaczu impulsowym.
Po drugie - a co ma dioda prostownicza do szybkości? :) Jeśli piszemy o diodach Schottky'ego w kontekście zasilacza impulsowego, gdzie ona robi za część przetwornicy, to jej główną zaletą jest niskie napięcie przewodzenia i związane z tym straty mocy. Szybkie diody p-n też istnieją, ale bardziej by się grzały. Strata 0.6W zamiast 0.15W z każdego ampera prądu w postaci ciepła.
Natomiast dioda Schottky'ego jako prostownicza poza powyższą zaletą raczej ma same wady - brzydkie widmo zakłóceń przełączania i mało imponujący prąd wsteczny. Lepiej wziąć p-n soft recovery albo po prostu najzwyklejsze prostownicze, bo do tego są. Widmo zakłóceń mają optymalne do filtrowania na elektrolitach, a nie szerokie jak horyzont w przypadku szybkich diod, z czym też można, ale trzeba umieć walczyć.
Kolejna sprawa - we wzmacniaczach audio dużej mocy to ja chyba jeszcze nie widziałem zasilania stabilizowanego, bo... byłyby na tym duże straty mocy, sporo radiatorów potrzebne, itp. Czyli mówienie o jakiejkolwiek szybkości jest tu nie na temat. Stabilność napięcia zasilania będzie tu zależna od napięcia w sieci, a impedancja wyjściowa zasilacza od ilości i jakości nawkładanych kondensatorów za prostownikiem.
Czyli impulsówka będzie miała tą zaletę z marszu, że architektur niestabilizowanych nie ma sensu robić, bo straty mocy na tym nie ma, a stabilność napięcia wyjściowego na dzień dobry lepsza niż niestabilizowana. Jest tego od groma na Ali gotowców, które można sobie dalej modyfikować, jakby ktoś chciał. Jedna z moich ulubionych form tuningu audio, nota bene. I dlatego od dekady siedzę na odtwarzaczu CD z takimż zasilaniem.
Dobra stabilizowana przetwornica kosztuje ułamek tego co sam transformator sieciowy pod zasilacz liniowy, do tego znacznie mniej waży, mniej się grzeje, nie buczy i przyjmie dowolne napięcie zasilania w dowolnej części globu.