Dobra :)
Ciąg dalszy- trochę rozbebeszyłem brzydala i jego wnętrzności w sumie mi się podobają :) Tam w środku jest jakby więcej wszystkiego niż powinno być w sumie niewielkim sprzęciku.
Przypomniał mi się Major- taki magnet z Unitry który wysępiłem od wujasa i który jeździł ze mną na wakacje.
Paskuda plastkowa okropna z niego była- ale w sumie dawał radę. Nawet po wytrząśnięciu piasku który nieuchronnie przez jego super spasowaną obudowę dostawał się do środka i nawet obecności plaży nie trzeba było do tego.
Piach był i tyle- nawet na dźwięk wpływał heheheeheh.
Kolesie od Philipsa musi kupili licencję na Majora- trochę kołchoz przerobili- nie ma co się dziwić bo tranzystory z komunizma u nich były jeszcze trudniejsze do zdobycia niż ichnie w komuniźmie. Tak więc wszystko zrobili w miarę możliwości po swojemu.
Dlatego tak obszernie im wyszło.
Odbiło to się nieuchronnie na jakości dźwięku ma się rozumieć. Holenderski odpowiednik Majora nie gra >piaszczyście< :)
W sumie to on skubany gra >przepięknie i w życiu bym się tego po nim nie spodziewał
Wczoraj o mało nie poszedłem do roboty wieczorem bo się przez drania zasłuchałem normalnie.
No co- trzeba wymienić paski bo stare już dosyć luźno zwisają- chociaż jeszcze wszystko chodzi. Gdzieś mam cały snopek kanciaków to coś się dopasuje. Przelutuje się napięcie na 240 bo oczywiście przez -ile? 46 lat od produkcji trochę standard się zmienił.
Wyczyszczę ośkę i rolkę- podreguluję speeda bo zdziebko za szybko idzie.
Sprawdzę tego pomarańczaka w zasilaczu i to chyba będzie na tyle. No może jeszcze napięcia na wyjściu w punkt i będę miał fajrant :)
ed: Potorbiło mnie się. Ten magnet od wujasa to był Kapral a w domu było jakieś japońskie g..... co nazywało się Major. Ale ono nie nadawało się do pokazania ludziom