Tak, właśnie taka jak w tytule.
Końcówka zeszłego wieku, duża, ciężka i droga machina . Za droga jak na kino domowe :) (kiedyś)
W sumie to sąsiad przytargał sypiąc przekleństwami bo musiał z tym wleźć po śliskich schodach , poszedł drugi raz po piwo żeby zmotywować mnie do działania. Wypiliśmy piwo i zostałem sam na sam z tym paskudztwem większym od spawarki którą kupiłem w OBI. Yamahę przytkało na jeden kanał, akurat ten dosyć ważny bo lewy front.
Rozkręciłem, popatrzyłem i powiedziałem > o jaaaaa p......... gdzie ja tam biedny robaczek to naprawię- nie ma takiej opcji. W środku z 10 dac-ów naliczyłem i innych takich co to nawet nie wiem co to jest. No ale cóż, trzeba popatrzeć bardziej bo piwo już wypiłem. Wziąłem więc drugie i fachowo zacząłem macać tu i tam i wymacałem że w jeden tranzystor, duży tranzystor, rusza się na nogach i chyba by wypadł gdyby nie był przykręcony do radiatora.
Trafiło mi się jak ślepej kurze ziarnko :) Trochę przpiekłem lutownicą.
Uruchomiłem agregat, nic nie wybuchło :) Przykręciłem kolumny, podłączyłem to co miałem na chodzie i ...............
no kurna, chyba mi trochę kopara opadła bo nie spodziewałem się że aż tak fajnie zagra.
Skończyło się na tym że przykręciłem kolumny do wszystkich wyjść i zacząłem słuchać tej paskudy próbując jej wszystkie ustawienia i możliwości a nie tylko stereo
I tak mi zeszła cała niedziela :)
Trzeba mi teraz zrewidować pojęcie co to znaczy>dobry wzmacniacz oraz przeświadczenie o tym że >klasyczna < konstrukcja jest najlepsza. I że w latach 80-tych powstały najlepsze a potem to już tylko psuli i żadnego postępu nie było. No i ogólnie że Yamaha jest do d........ a już aparat teoretycznie do kina domowego to całkiem dno.
Ta Yamaha w samym >stereo< idzie zajebiście :) a wszelkie jej bajery wcale nie muszą tego zmieniać- wprost przeciwnie.
Czy ktoś z was miał podobnie?
Może ze mną coś nie tak jest?
W sumie, niezależnie od wszystkiego i tak grzebię po internecie żeby kupić sobie taki- prawie pod choinkę heheheeh