Tak sobie słucham 681zx od tych kilku dni i co mogę powiedzieć o odtwarzaniu to, że jest bosko! Dawno żaden magnetofon mnie tak pozytywnie nie zaskoczył. Najpierw była Aiwa F880, później NAD 6300 a ostatnio Nakamichi LX-5.
Ale 681zx stawia poprzeczkę jeszcze wyżej. I trudno nawet to opisać ale włączając dowolną kasetę czy to oryginalnie nagraną czy moje samodzielnie nagrane, to po prostu od razu to słychać. To jest to wow na które liczyłem.
Ten bas/bębny od których ma się ciarki na plecach, fajne, bogate ale niemęczące soprany, bardzo przestrzennie i z jaką lekkością. Dźwięk jest super klarowny, może to też trochę zasługa wymienionych wszystkich kondensatorów elektrolitycznych, ze skrupulatnym wybieraniem najlepszych sztuk, dobieraniem ich parami.
Czy może być jeszcze lepiej?:)
Co do nagrywania to automatyka ustawia azymut głowicy nagrywającej a później czułość taśmy (level). I robi to genialnie, jak na razie wyłożył się tylko raz, na starym Philipsie Chromium, ale to było do przewidzenia, mimo to bias dało się ustawić i nagranie było bardzo ładne.
Bias ustawiamy ręcznie płaskim wkrętakiem na panelu przednim i dotychczas zakres regulacji, który jest duży, pozwolił mi skalibrować każdą z kilkunastu taśm które mu podałem.
Nagrania jakością dorównują odtwarzaniu.
Także to jest to!