Krzysztofie od razu zastrzegam, że ja tam na wykresach nie za bardzo się wyznaję.
Jeżeli po skrajnej lewej stronie, wykres pokazuje głębokość zejścia na basie, to te nowe HD800 (czerwony) są sporo lepsze. ;-))
Wracając do Quad ERA-1.
Słuchawki raczej na 100% zostają, chyba że w ciągu najbliższego tygodnia zrobią następną woltę, tym razem w złą stronę.
Grały nieciekawie. Bardzo przeszkadzał mi brak balansu i jakiś taki ogólny bałagan i jazgot w przekazie.
To co słyszałem, to było zupełnie nie to, co opisał @pastwa:
No one ida tak jakby w strone charakteru grania D8000 tylko nieco bardziej eterycznie calosciowo. Za te pieniadze to ciezko im wytykac jakies niedociagniecia, one prezentuja bardzo kompletny skonczony i dojrzaly pomysl na granie i sie tego trzymaja, nie ma jednej cechy wybitnej i innej marnej dla kontrastu i to jest fajne wlasnie. Byc moze to sa wlasnie sluchawki dla tych co nie chca sie meczyc wiecznymi poszukiwaniami/wydatkami, zwlaszcza w parze z firmowym wzmacniaczem, choc sluchalem je tez na kombo od Senka i bylo fajnie.
...
Mnie one lezaly dzwiekowo, co prawda graly raz z Senkiem HDV820 a pozniej z firmowym lampiakiem Quad PA-One+ i nie bylo przechylu balansu tutaj, nie sluchalem co prawda metalu tylko jakis pop i jazz ale po przejsciu na podobnie wyceniane HD660 te drugie mocno odstawaly. W Quadach wlasnie to wykonczenie drobnych dzwiekow mi sie podobalo, takie delikatne, bez grania jednostajna kreska jak to czesto bywa.
Cały czas nie chciało mi się wierzyć, że @pastwa mógł, aż tak się pomylić.
Rozważałem dwa przypadki:
1. otrzymałem felerny egzemplarz,
2. słuchawki są nierozegrane (niewygrzane).
Po niecałych 2 tygodniach "pastwienia się" ;) nad nimi i braku efektów, pomyślałem że raczej to już nic nie da, bo patrz pkt 1.
Wczoraj wieczorem, zmieniłem zapętlony kawałek, na album "The Dark Side of The Moon" Pink Floydów.
Posłuchałem początkowego szumu, wzbierających uderzeń (serca?) i niewątpliwie ciekawego śmiechu.
Po czym odłożywszy słuchawki, poszedłem zrobić sobie kawę. Wróciłem na końcówkę "On the Run".
Końcowe warczenie i stukot kopyt przeszło płynie w warczenie, którym rozpoczyna się też "Time".
Zabrzmiały kuranty i przebudziłem się. Najpierw ze zdziwieniem stwierdziłem, że nie kaleczą uszu.
Później już tylko z coraz większą radością, przemieszaną z niedowierzaniem, słuchałem tego kultowego utworu.
To jest ten moment gdy nie trzeba się wsłuchiwać, bo w środku coś zaczyna chodzić i już wiadomo, że jest dobrze.
Uświadomiłem sobie, że wcześniej coś tam grało w lewym i prawym głośniku, a teraz jest zupełnie inaczej.
Dźwięk oderwał się od przetworników i wypełnił całą, dosyć obszernie zarysowana sferę, która się nim nasyciła.
Nie był już powierzchowny. Zyskał podparcie. Miał podstawę basową i średnicę nareszcie było słychać na pełnych prawach.
Rożnica w odbiorze mniej więcej taka, jak przy śpiewaniu z przepony i tylko samym gardłem.
Góra wysubtelniała i przestała być niemiła. Tam gdzie taka jest, jest świetlista i delikatna, przy tym dźwięczna i detaliczna.
Pasmo się ewidentnie zrównoważyło. Góra uładziła się. Jest bardzo klarowna i rozdzielcza.
Jest z tych mieniących się i skrzących detalami obrysowanymi wąską, ale ostrą i wyrazistą kreską.
Miłośnicy sopranów, niewątpliwie wpadną w zachwyt, mając do dyspozycji taką górną średnicę i wysokie.
@pastwa ja uważam, że górę mają lepszą niż większość słuchawek, czyli mają coś, co je wyróżnia. :)
Mnie bardzo spodobała się ta góra, którą równoważy dobrze wypełniona średnica, podparta całkiem niezłym basem.
Co prawda ERA-1 nie zejdą tak głęboko jak Stellie, ale nie jest to już walenie w pudło po drukarce, pomponem od czapki. ;)
Poskakałem trochę po rożnych gatunkach i stwierdziłem, że wszędzie jest dobrze.
Michał, teraz to sobie myślę, że spokojnie mogłeś je bardziej pochwalić. :-)
Krzysztofie, jako że jesteś nimi zainteresowany, powiem krótko. Można brać.
Trochę trzeba było poczekać, ale tak jak teraz grają, na pewno godne są polecenia. Uważam, że warto je mieć.
Moim zdaniem na basie są lepsze niż SR-007 MK1, a grają nie mniej piękną górą i średnicą.
Co prawda jest inna ale nie gorsza. Ta elektrostatyczna, jest rysowana bardziej rozmytą kreską.
Ta Quadów, jest delikatnie szorstka i moim zdaniem to zaleta, bo zdecydowanie wychodzi poza "hawajskie klimaty".
Tak miękki przekaz, nie oddaje wystarczająco, tzw. zgrzytu żelaza po szkle i nie sprawdza się w ostrzejszych gatunkach.
Tym samym, według mnie, są bardziej uniwersalne niż Staksy, a przy tym mają sporo zalet elektrostatów.
Są szybkie i równie dobrze rysują plany oraz organizują przestań, jak wspominane SR-007.
Jeżeli ktoś lubi granie Staksów to informuję, że ERA-1 mają podobną gęstość i gramaturę dźwięku.
Ale uprzedzam, że mają mniej barwny i ostrzejszy dźwięk oraz inną przestrzeń. Scena jest znacznie bliżej.
Zakładam, że raptem nie zaczną grać tak, jak grały przedtem. Na chwilę obecną zostają.
Według mnie, są bardzo dobrym uzupełnieniem do Staksów, ale też w pewnym sensie i do Stelli.
Mają ponad czasowy wygląd, niczym klasyczna męska jesionka, a poza tym, to całkiem dobre słuchawki. :)
Uwaga.
Opis dotyczy grania Quad ERA-1 z hybrydowymi padami.