Cześć Panowie!
Ostatnio dotarła do mnie paczka między innymi z kilkunastoma Maxell UR 90 z rocznika 86-87'. Nigdy ich nie miałem, więc ciekaw byłem co też one potrafią. Opisy znalezione w internecie sugerowały, że żaden z nich szał, ale też czego się spodziewać po podstawowym żelazie.
Niemniej jednak - wrzuciłem do BX-300, ustawiłem prąd podkładu i puściłem frequency sweep. Zarówno dla -20dB jak i -10dB krzywa szła płasko do i poza 20kHz bez problemów. Przy 0dB krzywa szła płasko do okolic 15kHz, a -3dB osiągała w okolicach 18kHz, co uważam za naprawdę ładny wynik, choć pewnie swoje pokazuje trochę deck ;).
Nagrywałem, słuchałem, nagrywałem, słuchałem różne utwory, różnych wykonawców i nie można powiedzieć, że nagranie idealnie odzwierciedla źródło, bo coś tam swojego charakteru dodaje minimalnie (jak dla mnie o to przecież w kasetach chodzi).
Na pewno nie słychać zwężenia stereofonii czy zgaszenia dynamiki, co mi się zdarzało na słabszych taśmach, a powiedziałbym, że jest wręcz przeciwnie, bo dźwięk z taśmy dostaje jakby trochę powietrza, a dół jest mniej bułowaty, a bardziej sprężysty. Mimo to powiedziałbym, że w BX-300 ta UR'ka brzmi dość neutralnie.
Czy szumi? No szumi i co z tego :P. Czy mniej lub bardziej od innych? Jak na Type I to przecietnie, ale w sumie co za różnica.
Obudowa sztywna jak diabli, a taśma po przewijaniu układa się perfekcyjnie równo - ot klasa obudów Maxella z tamtego okresu.
Odstawiając na bok moje nieudolne próby opisu dźwięku to w efekcie uważam tą Maxell UR za bardzo fajną taśmę, która nie dość, że wygląda atrakcyjnie to jeszcze brzmi jak należy :).