Wczorajsze popisy Altberg Ensemble w łódzkiej grocie ze szkła i granitu doprowadzały mnie chwilami do płaczu.
Program zapowiadał się ciekawie, Bach w D, Vivaldi w d, Handel w D i do tego radosne F Carla Bacha a niemal wszystko było do dupy: odwalili pańszczyznę w spodniach i wytartych sweterkach, stroili się dłużej niż koncertowali a i tak fałsz był niemiłosierny. Jedynie młodość zespołu trochę tłumaczy brak wzajemnego zrozumienia, ale już braki w warsztacie, brak pomysłu na całość utworów czy wreszcie znudzenie własna grą powinno doprowadzić publikę do wyjścia, jeszcze kwiaty dostali.
Sorry, ale takie wykonania zabijają muzykę.
Musiałem rąbnąć w c na odtrutkę: