Jak pisałem wcześniej w innych wątkach chcę zregenerować i zrekonstruować stare Altusy 140, które otrzymałem w "darze serca" od teściów. Niestety są to totalne śmieci jak to zwykle z "darami serca" bywa :). Budy porozsychane na krawędziach, fornir poodłaził i generalnie widać że służyły jako stojaki pod kwiatki i nikt się nie przejmował spływającą wodą :)
Całą sprawę traktuję jako zabawę, tym bardziej że udało mi się w to wciągnąć moją latorośl, tak więc będzie to rodzinna zabawa połączona z edukacją (nie żebym się znał - edukacja będzie dla obu stron).
Póki co powyciągaliśmy głośniki ze starych skrzynek i powywalałem te wszystkie śmieci ze środka - jakaś wełna mineralna w workach foliowych. Zawieszenia średnich i niskich coś chyba zjadło. Przynajmniej tak to wygląda. Nie wiem czy to jakieś mole książkowe, czy inne cholerstwo co żre papier. Tak czy inaczej głośniki do zrobienia.
Pierwsza myśl to było wysłać toto do Wrześni do regeneracji o czym pisałem w innych wątkach wcześniej. Jednak czytając wpisy doświadczonych na tym forum (zwłaszcza Lancastera) pojawiła się myśl o regeneracji DIY - w końcu Września sprzedaje też zestawy do regeneracji a według tego co Lancaster pisze nie powinno to być aż tak trudne.
OK - spróbujemy. Zdemontowaliśmy membrany od jednego GDN i pojawił się mały problem. Klej, którym były przyklejone stare membrany i ten dolny resor, to jakieś cholerstwo, którego nie rusza żaden z rozpuszczalników, które mam. Próbowałem różnymi alkoholami (izopropyl, spirytus, white spirit), acetonem, xylenem. Nie próbowałem jeszcze terpentyny, benzyny ekstrakcyjnej a jeszcze dodatkowo kupiłem w hurtowni meblarskiej rozpuszczalnik do czyszczenia przemysłowych klejów do klejenia na ciepło. Jak już spróbuję te wszystkie to nie wiem co dalej. Czy macie może jakąś praktykę w czyszczeniu tego cholerstwa? Bo ja nie mam więcej pomysłów.
Na bieżąco robimy sobie dokumentację zdjęciową i w najbliższym czasie wrzucę parę fotek.