Na początku pozdrowienia dla mojego imiennika Sz.P. Lanca, o którym notabene słyszałem sporo dobrego.
Odnosząc się do wypowiedzi moich poprzedników muszę przyznać, że moim zdaniem (doświadczalnie potwierdzonym) wiele drobnych szczegółów wpływa znacząco na uzyskiwany dźwięk m.in. ostatnio doszedłem do konkluzji, że moim systemie jest najlepiej jeśli klocki stojące niezależnie na granitowych półkach są doń przyklejone, dotyczy to i źródła jak i ampa dzielonego. Stolik to spawana stalowa konstrukcja a la Toho. Daje to nieźle uporządkowany, przestrzenny, stabilny i dobrze osadzony w basie sound. Przez długi czas próbowałem wielu zmian (mam m.in. Vibrapody, były stożki Tary Labs i inne cuda). Przypomina to troszkę strojenie instrumentu. Swoje dokłada przećwiczone zasilanie z całą otoczką, testowane kabelki (materiał, bi-wire, zworki) i inne atrakcje typu granity, dechy, demagnetyzatory, polaryzacje, uziemienie, bezpieczniki i.t.p. Same stożki w stylu Stillpointsów to jeden z wielu elementów zabawy (dość kosztowny i ciekawe jak skuteczny).
Dla mnie priorytet stanowi prawdziwy temat rzeka, czyli prawidłowe ustawienie kolumn w powiązaniu z optymalną korekcją (bierną) i dostosowaniem akustyki pomieszczenia. Myślę, że to właściwy początek, dopiero później warto wejść w przeróżne tweaki mechaniczne z podparciami, dociążeniami. Łatwiej jest wtedy uzyskać całościowy efekt i dopracowywać np. niedostatki pomieszczenia, których nie da się niestety poprawić. Jest to zabawa na długi czas, prawie bez końca. Ale dzięki tym "zabiegom" pewnym zakresie można modelować uzyskiwany efekt, wpływać znacząco na jakość muzyki granej przez sprzęt bez często niepotrzebnych, ciągłych zmian klocków.
Co do papieru ERS ciekawe czy da się znaleźć sensowny zamiennik (poszukiwania trwają) bo oryginał jest zbyt drogi. Wtedy będzie pole do eksperymentów nausznych.