Wreszcie udało mi się dokonać obiecanego kiedyś porównania decków Pioneera. Bohaterami są modele CT-939mkII, CT-959, CT-979.
Porównanie polegało na odtwarzaniu dwóch kaset, jednej nagranej na Harmanie TD-4800, drugiej na Nakamichi 482. Następnie nagrałem ten sam utwór z DACa na kasecie TDK SA, po kolei na każdym z magnetofonów i odsłuchałem na nim.
Ostatnią częścią testu było porównanie nagrań wykonanych na ww deckach przy użyciu Nakamichi BX-300E.
1. Odtwarzanie. Najrówniejszym magnetofonem okazał się CT-979. Właściwie wszystko było na wysokim poziomie, może poza dynamiką i wykopem, którego generalnie Pioneerom trochę brakuje. Magnetofon gra barwnie, delikatnie po ciepłej stronie, wysokie tony są bogate, kwieciste, stereofonia bardzo dobra. Wokale są ładnie wysuwane do przodu, magnetofon potrafi wydzielić plany, jest selektywny, ale nie analityczny czy techniczny.
CT-939mkII i CT-959 mają swój styl grania, choć ogólnie recepta na dźwięk jest we wszystkich tych Pioneerach podobna. Mają grać ładnie, barwnym, poukładanym dźwiękiem, audiofilsko.
W CT-939mkII najbardziej urzekła mnie stereofonia i barwy średnicy i wysokich tonów. Ten magnetofon potrafi już zagrać jakieś dźwięki z boku kolumn, najlepiej odrywa dźwięk od nich. Przy czym jest gładki, nieostry, pastelowy, wręcz aksamitny, jednocześnie nie gubiąc szczegółów, prezentuje je w bardzo wyrafinowany sposób. Dźwięk jest na średnicy odrobinę pełniejszy niż w CT-979. Niestety jest pewien szczegół, który nie wszystkim przypadnie do gustu - bas. Bas jest wyraźnie lżejszy niż w 979 i 959. Nie ma takiego zejścia i jest jakby rozmyty. Czasami linia melodyczna basu gdzieś umyka.
CT-959 ma inną receptę na dźwięk. Stereofonia jest na wysokim poziomie, niczego nie brakuje. Bas jest lepszy niż w CT-939mkII, schodzi niżej. Magnetofon ma jednak specyficznie ustawioną barwę, wydaje się jakby producentowi chodziło i to, żeby Pioneer wydawał się bardzo szczegółowy. Mianowicie środek jest trochę wycofany, a góry jest zauważalnie więcej niż u kolegów z testu. Przy tym deck jest wciąż gładki, a nawet słodki. Dla mnie nieco przesłodzony i przydałoby się więcej masy na średnicy. Ten sposób grania pomaga przy odtwarzaniu ciemniej i masywnie nagranych kaset, jak np. z TEAC'a V-8030S.
2. Nagrywanie. Właściwie efekty były podobne do testu odtwarzania, sa jednak pewne różnice.
Najrówniejszy i chyba najbardziej wierny okazał się Pioneer CT-979. Pioneer CT-939mkII znów miał odrobinę mniej basu, lecz różnica nie była już tak duża jak przy odtwarzaniu. Muszę przyznać, że bardzo podobała mi się kopia z tego magnetofonu. Wyszło melodyjnie, barwnie, muzykalnie, z świetną stereofonią. Ostatni był CT-959 i tu w stosunku do odtwarzania także nastąpiła poprawa. Dźwięk był już lepiej zrównoważony, środka trochę przybyło. Jednak pewne cechy pozostały zaznaczone, głównie w postaci dosłodzenia, wygładzenia i upiększenia dźwięku.
3. Odtwarzanie kopii z Pioneerów na Nakamichi BX-300E.
Krótko - najlepiej zagrały kopie z 979 i 939mkII. Co ciekawe na nagraniu z 939 wcale nie brakowało basu - czyli jak to często bywa magnetofon nagrywa dźwięki, których do końca nie potrafi odtworzyć. Nagranie z Pioneera CT-939mkII miało też najlepszą stereofonię i wyrazistą średnicę. Wyraźnie słabiej zabrzmiała kopia z CT-959. Była nieco przygaszona i dżwięk miał mniejszą skalę. Ten magnetofon chyba dodaje sporo przy odtwarzaniu, po czym ujmuje nagrywając, by zachować równą charakterystykę i stąd taki efekt ?
Podsumowując obiektywnie najlepszy i najrówniejszy był CT-979, choć moje serce skradł CT-939mkII. Ten magnetofon ma duszę :) CT-959 jest specyficznym magnetofonem, potrafi zabrzmieć wręcz wyczynowo w pewnych aspektach.
Na tle innych decków Pioneery prezentują wysoki poziom, ale mają wyraźnie zaznaczone pewne cechy dźwięku, które nie wszystkim mogą przypaść do gustu. Brzmienie jest subtelne, szczegółówe, decki akcentują smaczki, posiadają wyrafinowaną barwę szczególnie w zakresie średnicy i wysokich tonów. Także stereofonia urzeka, wyraźnie wydzielane są plany dźwiękowe, nic nie jest sklejane i nie nachodzi na siebie. Mnie osobiście doskwierają braki w dynamice, szybkości i basie, przez co nie każdy typ muzyki wypadnie dobrze. Przydałoby się trochę więcej tzw. łupnięcia, energii, mięsa. Czasami bywa za grzecznie i za ładnie. Ot, takie ałdiofilskie granie.
Mam nadzieję, że jakoś przebrnęliście. Opinie bardzo subiektywne, polemika mile widziana :)