Panowie (w szczególności Nano bo Tobie to obiecałem), po tygodniowym poślizgu zabrałem się dziś za Kenwooda KX-600. Rozgrzebałem, oczyściłem, sprawdziłem i jestem bardzo mile rozczarowany tym jak ten sprzęt gra. Konstrukcja stosunkowo prosta, bez udziwnień i fanaberii, jeden silnik, mechanizm oparty na "trzaskających" elektromagnesach. Tak proste, że aż genialne. Jak pamiętacie po zakupie miałem (nie tylko ja) pewne obawy, co do prawdomówności sprzedawcy. Tym razem jednak zwracam honor. Wszystkie paski napędowe wymienione, mechanizm wyczyszczony, żarówki podświetlające wskaźniki - nowe. Magnetofon naprawdę został gruntownie przeserwisowany. Moja ingerencja ograniczyła się więc do wyczyszczenia z kurzu, psiknięcia kontaktu w potencjometry i sprawdzenia czy coś nie wymaga dodatkowej ingerencji. Okazało się, że nie - wszystkie funkcje działają perfekcyjnie. A teraz "porno-sesja". :)