Audiohobby.pl

Maarja Nuut - "Soolo"

sandacz

  • 268 / 4339
  • Zaawansowany użytkownik
11-12-2015, 12:12

2013

Album estońskiej skrzypaczki i wokalistki wydany w polskiej oficynie Słuchaj Uchem, zajmującej się muzyką z inklinacjami folkowymi.

Dwoje muzyków i ponoć jedynie trzy instrumenty: skrzypce (niekiedy studyjnie ponakładane), bas i wokal (ja czasem słyszę także tkankę elektroniczną - ale to może wzmacniane skrzypce lub bas). Maarja obficie korzysta z muzyki ludowej (jak rozumiem, estońskiej), jednak słuchając płyty nie ma się wrażenia obcowania z folkiem. Skoczne melodyjne lub dostojno-medytacyjno-transowe motywy skrzypiec nie służą bynajmniej naszkicowaniu sztampowej muzycznej pocztówki z Estonii; przemawiają z intencją bycia odbieranymi na kosmopolitycznym poziomie muzycznej świadomości. Estonka wyraźnie kocha nie tylko muzykę, ale i dźwięk sam w sobie. Celebruje wybrzmienia i współbrzmienia - czy to w swoim wokalu (przepiękna, lekko ciemna, barwa!) czy w grze skrzypiec, nie unikając niekiedy dysonansów delikatnie podważających surowy ład. Wokal to osobna, godna uwagi, kwestia. Solidna technika Nuut nie jest przez nią popisowo wykorzystywana. Długie, zapętlone zdania muzyczne czasem podaje bez przerwy - siłą rzeczy na chwilę słychać jedynie tekst, a wysokość dźwięku gubi się. Stwarza to wrażenie szczerości przekazu i pamiętania o ludowej proweniencji swojej muzyki - a wszak wśród ludu przeróżne są umiejętności wokalne.

Na "Soolo" osiągnięto harmonię przeszłości i współczesności. Proste, niekiedy prymitywne motywy brzmią dumnie, z całą świadomością swojej wartości. Najbardziej symbolicznym i bezpośrednim przykładem ciągłości czasów jest #10. Początek to przebijające się wśród szumów i trzasków skrzypcowe nagranie z 1937 r. Z czasem pojawiają się dźwięki grane przez Maarję, aż w końcu zostaje tylko ona, obgadując, improwizując na temat sprzed ponad 70 lat. Kolejnym przykładem jest kończący płytę #16 (tytuł w tłumaczeniu: Kręć się, kręć się, mój dzioneczku). Prosty, może nawet pochodzenia ludowego temat kołysze się na dość współcześnie brzmiącym tle instrumentalnym. Emocjonalnie to wspaniałe dźwiękowe zobrazowanie zjawiska pt. nadzieja.  Wzbudza pozytywne myśli i świetnie relaksuje. Takiego uduchowionego utworu nie powstydziłby się Sigur Rós czy inny z tuzów postrocka.

"Soolo" to album, na którym słychać dumę i szacunek dla ziemi, z której się wyrosło. Już sam przepiękny język estoński jest muzyką sam w sobie. Maarja Nuut zaprasza nas do Estonii, ukazując jednocześnie, iż słuchacz może utożsamić się z muzyką niezależnie od współrzędnych geograficznych jej pochodzenia. Warunkiem jest jedynie bezpretensjonalność i szczerość przekazu.

https://maarjanuut.bandcamp.com/
SunDutch

jjurek

  • 2058 / 5816
  • Ekspert
11-12-2015, 12:52
Podobne klimaty na polską nutę:

sandacz

  • 268 / 4339
  • Zaawansowany użytkownik
14-12-2015, 12:02
Projekt MetaMuzyka brzmi dla mnie zbyt konceptualnie. Takie z góry założone połączenie elektroniki z muzyką ludową. Całość co prawda kupy się trzyma, ale jednak trochę czuć aptekę, tzn. że to wykonane wg recepty.

Filipczuk - jak najbardziej. Przy takiej muzyce chciałbym się bawić na weselach. Taka muzyka integruje dużo bardziej niż dyskotekowe "przeboje" didźeja.
W podobnych klimatach warto polecić Janusz Prusinowski Trio (oficyna Słuchaj Uchem, ta sama co Nuut). Mistrzostwo wykonawcze, a muzyka także do słuchania na siedząco, nie tylko tańcząc. Kto wie, może o ich albumie "W serce" napiszę na łamach Recenzji :)
SunDutch

dong

  • 541 / 5854
  • Ekspert
14-12-2015, 16:17
W podobnych klimatach warto polecić Janusz Prusinowski Trio (oficyna Słuchaj Uchem, ta sama co Nuut). Mistrzostwo wykonawcze, a muzyka także do słuchania na siedząco, nie tylko tańcząc. Kto wie, może o ich albumie "W serce" napiszę na łamach Recenzji :)

Nie do końca podobnych, bo Filipczuk to jednak pewien eksperyment, a Prusinowski wskrzesza i rozwija tradycję wychodząc od jej pierwotnej formy. Wszystkie trzy jego albumy ("Serce", "Mazurki" i "Po kolana w niebie") są godne najwyższej uwagi.

Polecam również Kapelę Maliszów.

sandacz

  • 268 / 4339
  • Zaawansowany użytkownik
15-12-2015, 00:32
Miałem na myśli ten konkretny kawałek Filipczuka, który równie dobrze mógłby znaleźć się u Prusinowskiego. Ten drugi też gra wiwaty. Na płycie W serce utwór Wiwat Halina - jaką oni tam robią siekę rytmiczną! I to instrumentami melodycznymi!
SunDutch

dong

  • 541 / 5854
  • Ekspert
15-12-2015, 07:57
Gwoli ścisłości - pierwsza płyta JPT nosi tytuł Serce, nie W serce.