2013
Album estońskiej skrzypaczki i wokalistki wydany w polskiej oficynie Słuchaj Uchem, zajmującej się muzyką z inklinacjami folkowymi.
Dwoje muzyków i ponoć jedynie trzy instrumenty: skrzypce (niekiedy studyjnie ponakładane), bas i wokal (ja czasem słyszę także tkankę elektroniczną - ale to może wzmacniane skrzypce lub bas). Maarja obficie korzysta z muzyki ludowej (jak rozumiem, estońskiej), jednak słuchając płyty nie ma się wrażenia obcowania z folkiem. Skoczne melodyjne lub dostojno-medytacyjno-transowe motywy skrzypiec nie służą bynajmniej naszkicowaniu sztampowej muzycznej pocztówki z Estonii; przemawiają z intencją bycia odbieranymi na kosmopolitycznym poziomie muzycznej świadomości. Estonka wyraźnie kocha nie tylko muzykę, ale i dźwięk sam w sobie. Celebruje wybrzmienia i współbrzmienia - czy to w swoim wokalu (przepiękna, lekko ciemna, barwa!) czy w grze skrzypiec, nie unikając niekiedy dysonansów delikatnie podważających surowy ład. Wokal to osobna, godna uwagi, kwestia. Solidna technika Nuut nie jest przez nią popisowo wykorzystywana. Długie, zapętlone zdania muzyczne czasem podaje bez przerwy - siłą rzeczy na chwilę słychać jedynie tekst, a wysokość dźwięku gubi się. Stwarza to wrażenie szczerości przekazu i pamiętania o ludowej proweniencji swojej muzyki - a wszak wśród ludu przeróżne są umiejętności wokalne.
Na "Soolo" osiągnięto harmonię przeszłości i współczesności. Proste, niekiedy prymitywne motywy brzmią dumnie, z całą świadomością swojej wartości. Najbardziej symbolicznym i bezpośrednim przykładem ciągłości czasów jest #10. Początek to przebijające się wśród szumów i trzasków skrzypcowe nagranie z 1937 r. Z czasem pojawiają się dźwięki grane przez Maarję, aż w końcu zostaje tylko ona, obgadując, improwizując na temat sprzed ponad 70 lat. Kolejnym przykładem jest kończący płytę #16 (tytuł w tłumaczeniu:
Kręć się, kręć się, mój dzioneczku). Prosty, może nawet pochodzenia ludowego temat kołysze się na dość współcześnie brzmiącym tle instrumentalnym. Emocjonalnie to wspaniałe dźwiękowe zobrazowanie zjawiska pt. nadzieja. Wzbudza pozytywne myśli i świetnie relaksuje. Takiego uduchowionego utworu nie powstydziłby się Sigur Rós czy inny z tuzów postrocka.
"Soolo" to album, na którym słychać dumę i szacunek dla ziemi, z której się wyrosło. Już sam przepiękny język estoński jest muzyką sam w sobie. Maarja Nuut zaprasza nas do Estonii, ukazując jednocześnie, iż słuchacz może utożsamić się z muzyką niezależnie od współrzędnych geograficznych jej pochodzenia. Warunkiem jest jedynie bezpretensjonalność i szczerość przekazu.
https://maarjanuut.bandcamp.com/