Kazik - zwłaszcza ten "Na żywo", pierwsze płyty Black Sabbath, Led Zeppelin i Uryah Heep - to podstawa na każdej imprezie, Metallica - głównie płyta "Garage Inc." (kawałki w sam raz do tańczenia Last caress/green hell, Whiskey in the Jar, Mercyfull Fate), reggae (głównie reggae z pogranicza ska bo reszta to przeważnie smęty - dobre ale nie na imprezę), czasem Nirvana (ale to się szybko nudzi), trochę Raz Dwa Trzy, nieznaczna ilość punk rocka (głównie polskiego ale zawsze pojawiają się ze trzy kawałki Sex Pistols). Przeważnie na każdej imprezie przewijają się jakieś kawałki, które nawet nie pamiętam kto wykonuje - ale są zawsze - głównie rockowe, polskie i zagraniczne. Często grają Brathanki lub jakiś pojedynczy kawałek Golców, Piersi (czy sam Kukiz), czasem Big Cyc...
Kiedyś się srogo narąbałem i tańczyłem przy jakimś techno, transie czy czymś tam - nie rozróżniam tego gówna. Nigdy nie tańczę przy hip-hopie, chodniku i biesiadzie (z wyjątkiem wesel ale to trochę inna bajka - podczas picia wódki trochę zmienia się podejście - dlatego poza weselami pijam tylko piwo) i Kombi - wszystko to zawsze powodowało u mnie torsje.
>> Detektyw Kwass, 2010-11-05 09:56:42
>> Makduf, 2010-11-05 23:32:13
>The Doors, Guns n\' Roses czy Nirvana.
"To przy tym da się tańczyć? "Mother, I gonna..." itd.?"
Przy tym zawsze tańczyło się najlepiej - ale musiało być spełnione kilka warunków, z których najważniejsze to odpowiednia godzina, odpowiednia ilość alkoholu i kobieta w odpowiednim nastroju...
No, to tyle... tak miałem do ~27 roku życia :P
Może było to średnio audiofilskie ale zabawa zawsze była przednia ;)