Duszę porusza każdy, tyle że w różny sposób. Może nawet to być irytacja lub znudzenie. Są jednak kompozytorzy, przy których zaczynam się gibać, ruszać głową i wdrażać inne takie zachowania charakterystyczne dla odbioru muzyki rozrywkowej z drugiej połowy XX wieku i nowszej, czyli rocka, disco, reggae, itp.
Moje dotychczasowe typy:
J. S. Bach - Koncerty Brandenburskie, zwłaszcza III, Eine Kleine Nacht Musik
W. A. Mozart - uuuu, dużo tego, nawet nie wymienię co najlepiej mnie rusza, pewnie 40-ta Symfonia
J. Haydn - no ten to mnie powalił! Pomieszanie baroku, awangardy, nie wiem jeszcze czego, ale kwartety smyczkowe rządzą
P. Czajkowski - Dziadek do Orzechów albo Jezioro Łabędzie
Johannes Strauss - wszelkie walce
Proszę o dalsze sugestie, lubię mieć fun przy muzyce. :)