to straszne, jak wiele wątków "rakowieje" w jakimś dziwnym kierunku. A wystarczyło by tylko przestać reagować na pewne posty zamiast kontynuować bezproduktywną pyskówkę....
"Czy audiofil zawsze kończy na lampa / analog?"
Nie zawsze. Nie koniecznie. Nie każdy.
Audiofil to osoba której działania i zainteresowania ukierunkowane jest na osiągnięcie wysokiej jakości dźwięku swojego (lub innych) zestawu. W tym celu zarabia, odkłada, czyta, doucza się, JEŹDZI, SŁUCHA, PORÓWNUJE, ROZMAWIA. Wyrabia sobie opinię i swoje zdanie, ewoluuje także jego własne zdanie o tym czego oczekuje od muzyki w miarę słuchania różnych rozwiązań i "sygnatur" różnych systemów. Przyzwyczaja się do faktu że na aktualnym systemie słyszał "coś jakoś" i oczekuje od następnego że będzie "to samo + więcej / lepiej" a często jest "inaczej", a to inaczej oznacza że słychać teraz "inne" rzeczy niż poprzednio, ale też fajne / fajnie.
Efektem powyższych działań jest jakiś ewoluujący system do grania muzyki. I starzejący się pomału człowiek, czerpiący radość ze słuchania muzyki.
W gazetach anglojęzycznych są czasami wywiady z ludźmi którzy poświęcili tej pasji swoje życie. I niektórzy z nich wracają do tranzystora po zauroczeniu lampą, choć wydali na sprzęta kupę kasy. I są też tacy którzy po zabawach w Krelle i Levinsony stwierdzają że 2A3 z 3 watami robi wszystko czego oczekują od muzyki LEPIEJ.
Lampa / analog są moim zdaniem masakryczne pod względem użytkowym. Niewygoda ich użytkowania, wrażliwość na czynniki zewnętrzne (tj. łatwo spieprzyć dźwięk), wymiany lamp, pobór energii, zmienianie strony płyty co 20 min i brak "skipa i fast forward", podskakiwanie gramofonu na imprezie tanecznej, waga wzmaka lampowego. Długo by wymieniać.
Ale dobry analog i lampa (w optymalnym zestawie) grają tak, że... że nie chce się po prostu kłócić z kimś kto nie posłuchał i nie wyrobił sobie sam zdania, że po wielu zmianach i odsłuchach taki system robi komuś po prostu najlepiej. Ta sama płyta Ciechowskiego (CD niestety) na Krell 400 i Audiomatus 250 brzmi podobnie, różniąc się artefaktami hi-fi - szczegółowością czy twardością basu, ale MUZYKI tam mało. A słuchana na Audionote OTO SE (8Wat) to jest taki czad, różnokolorowy ogień w przestrzeni, ze "stąpającym twardo" basem, PIĘKNO.
"The Wall" Pink Floydów z CD wchodzi dobrze, fajna płyta. Słuchana z trzesczącego analogu daje jednak tak fascynującą reprodukcję wstawek orkiestrowych, że pomimo że gra "ogólnie technicznie" gorzej, to sposób w jaki dźwięki chwytają zainteresowanie słuchacza jest niesamowity.
Ale przymusu nie ma. Nie słyszysz różnicy między lampą a tranzystorem, albo twierdzisz że lampa gra gorzej (już nie ważne czy faktycznie ma gorsze czy lepsze parametry), to słuchasz i kupujesz to co TY lubisz.