Złoty wiek tej formy prawdopodobnie już przeminął, ale na marginesie odsłuchiwanych ostatnio przeze mnie namiętnie koncertów Bartoka naszła mnie refleksja, jak wiele ciekawego może być jeszcze do powiedzenia w tym gatunku, i jak w gruncie rzeczy mało znam utworów tego rodzaju powstałych w minionym stuleciu.
Moja znajomość ogranicza się w zasadzie do koncertów napisanych przez największych klasyków, i to głównie z pierwszej połowy wieku: właśnie Bartoka, Rachmaninowa, Prokofiewa, Ravela, Szostakowicza... z nowszych chyba tylko Lutosławskiego. Co jeszcze moglibyście polecić?