Przedwczoraj byliśmy na koncercie Noworocznym w auli uniwersyteckiej która jest siedzibą Filharmonii poznańskiej.
Tym razem występowała Orkiestra Kameralna z Wrocławia wraz z zespołem jazzowym NO LIMIT.
Bardzo ciekawy repertuar - polonezy,walce,polki,czardasze trochę cygańskiego jazzu połączonego z orkiestrą ,
specjalna iluminacja,confetti i kwiaty dla każdej z pań .
Tylko nagłośnienie do dupy.Skrzypce solisty zespołu jazzowego słyszane jakby przez głośnik radyjka kuchennego.
A bas na subwuferach podbity na częstotliwości ok.80 Hz tak,że kontrabasy brzmiały jak przejeżdżające BMW
z małolatami słuchającymi techno.
Myślę,że gdyby nie wstawić tam żadnego głośnika zagrałoby to wszystko o 1000 % lepiej.
W zeszłym tygodniu 92 letni Stefan Stuligrosz zapowiadał występy swojego chóru i był doskonale
słyszalny bez żadnego mikrofonu.
A na koncercie noworocznym młody,prężny dyrygent mówił przez mikrofon i tak był gorzej słyszalny
od wiekowego mistrza.
Myślę ,że większość ludzi jest prawie głucha i bezkrytyczna,o czym świadczy trzykrotny bis i entuzjazm na widowni.