Ja tam u Joplin poza wydziwianiem i samobójczym sposobem śpiewania krtanią, niczego szczególnego nie zauważyłem. Słuchanie jej jest dla mnie męczące. Winehouse rzeczywiście potrafiła śpiewać, tylko szkoda, że nie sięgała po łatwiej przyswajalny repertuar. Pewnie by do tego doszło... R.I.P.