Od wczoraj stałem się posiadaczem prawdziwie ekskluzywnego produktu, znanej i cenionej w świecie audiofilskim, dalekowschodniej marki Topping. Tym, którzy śledzą specjalistyczną prasę audiofilską nie trzeba tej marki chyba przedstawiać. Wiadomo przecież, że marka Topping jest wymawiana jednym tchem, obok tak znanych marek jak sam Marek Levinson, Halcro, DCS, Accuphase, Wilson Audio lub AudioNote. Świat audiofilski zawsze pełen jest euforii kiedy Topping wprowadza na rynek swój nowy produkt.
Konstruktorzy i producenci Toppinga bezpośrednio współpracują z NASA, M.I.T, IBM, GeneralDynamics, HewlettPackard, US Army i US AirForce. Dodam tylko, że jeden z dyrektorów generalnych Toppinga jest bliskim doradcą prezydenta Baraka Obamy w kwestiach tak tajnych, że niestety nie mogę o tym wspomnieć na forum.
Topping TP-21 - to zaawansowany wzmacniacz, audiofilskiej klasy "T" zbudowany na najlepszych komponentach elektronicznych dostępnych wyłącznie w hurtowniach zaopatrujących przemysł zbrojeniowy. Audiofilskim sercem urządzenia jest układ Tripath TA202, który potrafi oddać gigantyczne 2x25W mocy. Stosunek sygnału do szumu to 98 dB !!!. Topping 21 jest konstrukcją dzieloną. Główna jednostka wzmacniająca składa się z ciężkiej, masywnej, aluminiowej, obudowy ważącej całe 620 g. Na froncie obudowy znajduję się pokrętło głośności, podświetlane niebiańskim światłem diody LED, oraz małe złącze słuchawkowe. Tak. Wiem co myślicie. Topping potrafi sterować zarówno kolumnami jak i słuchawkami ! Czapki z głów, audiofile !
Z tyłu obudowy znajdują się ekskluzywne złącza głośnikowe, wejście RCA, oraz
specjalistyczne (prawdopodobnie platynowane) złącze do bloku zasilania, o którym to bloku wspomnę później.
Tajemnicą firmy jest to, że przy projektowaniu obudowy brały udział takie nazwiska jak Giorgio Armani, Versace, Christian Dior oraz Bertone. Ręką mistrzów przy projektowaniu tej obudowy czuć praktycznie w każdym calu. Moim skromnym zdaniem, w sposób wręcz genialny, połączoną wzornictwo lansowane przez grupę Bauhaus, z pewną nutką dekadencji i neoklasycyzmu, tworząc w ten sposób projekt wykwintny i ponadczasowy.
Drugi moduł Toppinga TP21 odpowiedzialny jest za zasilanie. Naukowcy Toopinga postanowili ukryć swoją wiedzę w nierozbieralnej, czarno-matowej, obudowie, która stanowi jednorodną całość (od strony wzmacniacza) wraz z audiofilskim kablem zasilającym. Jest to nowatorski rozwiązanie, które w sposób konkretny, informuję nas, że konstruktorzy sprawdzili za nas wszystkie dostępne na rynku audiofilskie kable zasilające i zamontowali na stałe ten, który osiąga najlepszą synergię z wzmacniaczem.
Jak gra Topping TP 21 ?
Oh-la-la !!! Uważam, że nie istnieje wzmacniacz do 100 kzł , który zagra lepiej. Dymamika KRELL-a, średnica AudioNote ON-Gaku, selektywność HALCRO. To wszystko teraz w jednej, niepowtarzalnej, konstrukcji. Nie wiem jak udało się inżynierom Toppinga wyprodukować tak genialną konstrukcję !!! Całę lata pracy, mozolnych eksperymentów, i nieprzespane noce nie poszły na marne. Moje gratulacje !
To co przeczytaliście powyżej to wersja oficjalna, dla prasy i telewizji. Czasami trzeba dać upust swojej grafomanii :-)
Teraz wersja forumowa.
Miałem już okazję testować u siebie wzmacniacze klasy T. Niepozorne, wręcz zabawkowe konstrukcje, wywoływały swoim widokiem szyderczy uśmiech. Jednak po włączeniu okazywało się, że to "pudełko od zapałek" wcale nie gra źle, a w niektórych aspektach nawet bardzo dobrze. Pamiętam jak do takiego maleństwa podłączyłem kable Monster Sigma, które wielokrotnie swoją wagą przewyższały wagę i cenę samego wzmacniacza. Widok był zabawny ale.......
to grało ....i grało całkiem żwawo z dużymi kolumnami Focal C800 nie mając większych problemów z ich wysterowaniem.
Dlatego też, w celach zabawowo doświadczalnych, stałem się posiadaczem takiego maleństwa. Jak to gra ? Gra całkiem dobrze i ciekawie, z dobrze kontrolowanym basem, który nie schodzi zbyt nisko i nie jest zbyt zróżnicowany ale kontrola jest całkiem dobra. Wokale są minimalnie syntetyczne ale o jakimś przeostrzeniu nie ma mowy. Scena raczej jest budowana na boki niż przód-tył. Trochę brak wypełnienia pomiędzy wyższą średnicą a najwyższymi rejestrami i wysokie stają się trochę oderwane. Jednym słowem może nie jest to dźwięk z firmamentu audiofilizmu ale jest całkiem dobry.
Nie słyszałem wszystkiego ale myślę, że sporo wzmacniaczy, z przedziału cenowego do 4-5 kzł, miałoby spory problem aby dokopać małemu T-ampowi. Dokupić do tego jakiś mały DAC z USB i małe kolumienki (Tannoye M1 lu M2) lub niezłe słuchawki takie jak CAL i w ten sposób można zbudować przyzwoicie grający zestaw za śmieszne pieniądze. Przy okazji taki zestaw nie zajmie nam pół stodoły tylko zmieści się na małym biurku. Jeżeli wzmacniacz się znudzi to zawsze można go zamontować np. w samochodzie (12V).
Tak czy inaczej, za takie pieniądze to gorąco polecam.