No i doszło do bitwy, wydaje się ostatecznej. Dzięki uprzejmości znajomego zagościł u mnie na parę dni WOO WES ze swoją charakterystyczną piętrową konstrukcją. A więc WES, kontra modyfikowany LRT + Accuphase C260 i P500. Ale najpierw nieco o amerykaninie.
W zasilaczu na parterze dyskretnie meldują swą obecność dwie lampy 5AR4 widoczne przez grubą, bardzo przezroczystą płytę plexi. Na piętrze dwa rzędy wież lampowych, z przodu świecą EL34 z tyłu sterujące 6SL7 i na dodatek dołączane w poziomie z tyłu (z osłoną!) dwie 12AU7 stanowią "dekorację" ścianki tylnej. Mamy po dwa pokrętła w zasilaczu i wzmacniaczu właściwym klasy A - od dołu do góry, z lewej do prawej - włącznik sieciowy- jednocześnie służący jako standby, potem włącznik wzmacniacza na górze, a na pierwszym piętrze przełącznik źródeł i po prawej volume. Prezentacja optyczna wyśmienita, ciężar całkowity 18,5 kg. Jako jednostka w pełni symetryczna, WES został naturalnie wyposażony w symetryczne wejścia i nie tylko. Regulacja głośności odbywa się 24-ro stopniowym potencjometrem znanej z jakości firmy duńskiej DACT.
LRT i Accuphase opisywać nie będę, można znaleźć tu w wątku wystarczająco dużo na temat.
A więc do pracy! Były dwa źródła do wyboru - pliki, też gęste, na PC przez foobar i USB DAC PS Audio Nuwave. Oraz drugie - CD Player Accuphase DP 500 (poprawiona wersja). Odsłuch odbywał się na dwu 009 plus 007 Mk1. Materiał muzyczny różnorodny - od muzy klasycznej - baroku - do współczesnych kawałków; jazz, wokal, gitara, kontrabas akustyczny itp.
Efekt? Oba wzmocnienia grają na najwyższym poziomie, właściwie... różnice są minimalne! Nie bez powodu mówi się, że accusy- mimo że tranzystor, potrafią oddać ten ciepły dźwięk lampy, przy znakomitym impulsie i transparencji. Natomiast WES nie ma nic w sobie z mącznej rozmamłanej lampy, gra prawie jak tranzystor! I tak też było. Czy Aga Zarian, czy Katia Melua, Blue Cost, Enja Rees, Sanches Carabelas, Yello czy też sonaty Mozarta, Brahmsa, Beethovena - fortepian, wiolonczela, skrzypce, duże zespoły orkiestrowe - były oddane w obu przypadkach bardzo naturalnie, z właściwą im barwą, dynamiką -słowem stosowną sygnaturą instrumentów.
Minimalne różnice: Jeśli LRT/Accu był bardziej punktualny, szybszy i precyzyjniejszy w basie, tak WES czarował jeszcze o włos pięknięjszą średnicą; jeżeli LRT potrafił lepiej różnicować i bardziej transparentnie oddawać potężne tutti wielkich orkiestr symfonicznych bez podmazywania wyższego basu, to WES nadaje większą aksamitność wyższej średnicy i daje - może tylko odrobinę więcej, ale naprawdę tego trzeba szukać - wrażenie głębszej sceny. WES nieznacznie tylko pozostaje w tyle za LRT, jeżeli chodzi o bardziej analityczne spojrzenie przy złożonych składach instrumentalnych. Impuls w WES jest delikatniejszy, bas niekoniecznie morderczy w rocku (to robi LRT/Accu lepiej), ale wystarczająco pełny, głęboki. Jedynie Mk1 wg mnie znacznie bardziej pokazuje różnice między LRT i WES. Tu punktuje LRT/Accu ze swoim niesamowitym impulsem, przedłużką impulsu i szybkością; pomimo olbrzymiego uzyskiwanego napięcia w WES: 1.300V p-p. Wielu już się pytało, po co tak dużo tych V? Odpowiedź daje nam odsłuch.
Acha, jak stoimy z uchem nad WES to słyszymy lekkie buczenie (lampy? Zasilacz?). Ale to nie wpływa na jakość dźwięku przy odsłuchu.
Trudno byłoby wybierać to, czy tamto wzmocnienie. To jest kwestia preferencji, kierunku słuchanej muzyki i indywidualnych doświadczeń ze sprzętem. W tym przypadku należałoby się kierować innymi kryteriami, np.: Czy słucham tylko na 007 i/lub 009? Czy słucham raczej na wysokowartościowych kolumnach i mam wysokiej klasy pre- i końcówkę ale chciałbym jeszcze dobre słuchawki? Czy preferuję /szukam brzmienia innych wzmacniaczy? Jedno pewne – bez dobrego wzmocnienia nie ma pełnej radości z e-statami; powiedziałbym, jest to ważniejszy element toru, jak w dynamicznych.
WES to najlepszy e-stat wzmacniacz świata do Staxów, wg mnie znacznie lepszy dźwiękowo od BHSE (z tego co jeszcze pamiętam sprzed paru lat w stosunku do wzm Staxa). Czy to już wcześniej nie mówił pan Frąckowiak?
Oba testowane wzmocnienia są na najwyższym poziomie i ja, gdybym wybierał, wybrałbym... oba.