cWitam
W którymś z tematów odnośnie wykańczania obudów , wspomniałem o możliwości wykończenia żelkotem. Sam dla moich dzieci zrobiłem tak właśnie wykończone minimontorki - wkleiłem zdjęcia. Temat wzbudził zainteresowanie i sporo pytań i wątpliwości. W tym temacie postaram sie przybliżyć zainteresowanym ta technologie.
Na początek - jest to sprawa dla cierpliwych .
Sprawa druga i bardzo ważna- żelkot zawiera sporo substancji szkodliwych , a wręcz trujących dlatego ZDECYDOWANIE ODRADZAM zajmowanie sie tym w domu , w pomieszczeniach w których przebywają inni domownicy , zwierzęta. Odradzam tez piwnice - pomieszczenie powinno być dobrze wentylowane. Garaż czy budynek gospodarczy - to jest to.
Przy dobrej , cieplej i bezwietrznej pogodzie można sie pokusić o prace na zewnątrz.
Warto chronić swoje zdrowie i zaopatrzyć sie w gumowe rękawice , okulary ochronne i najprostsza choćby maskę przeciwpyłową.
Co będzie nam potrzebne?
- żelkot w wybranym kolorze ( wiadomo +utwardzacz+ korektor parafinowy)
- kilka pojemników ( np szklanych słoików - odradzam plastikowe kubki - żelkot je rozpuści)
- kilka zwykłych pędzli do malowania
- papier ścierny do szlifowania na sucho gr.80 lub ( IMO lepiej ) 120
- papiery do szlifowania na mokro gr. 240 , 400 , 600 , 800 , 1200 , dla hardcore'owcow 1500 i 2000
- drewniany klocek ( gładki i równy ) o wymiarach ok. 20*5*3 cm
- wiaderko na wodę
- gąbka ( może być miękka , kąpielowa)
- pasty polerskie
-szlifierka kątowa dużej mocy ( będzie na zdjęciu) ewentualnie mocna wiertarka z regulacja obrotów
Od czego zacząć?
Wyobraźmy sobie ze mamy do wykończenia monitorki. Nie wycinamy żadnych otworów na głośniki terminale itp itd.
Staramy sie aby wszelkie spoiny stolarskie były gładkie , nierówności wyrównać szpachla samochodowa ( dwuskładnikowa , szybkoschnąca) Całość obudowy zmatować używając papieru 120 , dokładnie odpylić ( odkurzacz , ew sprężone powietrze)
Nie trzeba stosować żadnych podkładów itp.
Malowanie .
Jako ze nasz monitorek jest sześcianem nie uda sie nam pomalować wszystkiego za jednym razem. Spod obudowy pomalujemy później. Ustawiamy nasza obudowę na jakiej podstawce tak ,aby do każdej ze ścian ( z wyjątkiem spodu był doby dostęp. Spod pomalujemy później- po zaschnięciu pozostałych ścian.
Do pierwszego malowania używamy żelkotu BEZ DODATKU PARAFINY . Ilość utwardzacza dobrać eksperymentalnie -zależnie od temperatury otoczenia Trzeba pamiętać ze zbyt duża ilość utwardzacza może doprowadzić do samozapłonu żelkotu a pomalowana powierzchnie pokryć tzw zgazowaniami ( bąbelkami uwolnionego gazu) i o idealnej powierzchni możemy zapomnieć... Nie przekraczany zatem proporcji 2% Jeżeli malowana powierzchnia jest duża można dać ciut mniej - dłuższy czas schnięcia ale przynajmniej zdążymy pomalować...
żelkot nakładamy pędzlem tak jak sie nakłada farbę olejna. Należy pamiętać aby "ciągnąc" pędzel w jednym kierunku czyli jeżeli malujemy gore kolumny to malujemy od frontu ku tyłowi. Nie przejmujemy sie tym , ze pędzel pozostawia spore nierówności ( będzie na zdjęciu) Aha , przed malowaniem warto pędzel wytrzeć o jakiś gruby papier ścierny aby pozbyć sie luźnych włosów . jeżeli jakiś włos zostanie nam na malowanej powierzchni to trzeba go jakoś wyjąć np igłą czy czymś takim. Miejsce po takiej operacji ponownie zaciągnąć pędzlem.
W taki sam sposób postępujemy ze wszystkimi ścianami , pamiętając aby na każdej z powierzchni zachować jednolity kierunek malowania . Na malowanie mamy około pól godziny ( po tym czasie żelkot zmienia konsystencje z płynnej na galaretowata - nie nadającą sie już do dalszego malowania) Warto o tym pamiętać i nie rozrabiać od razu zbyt dużej ilości . Dorobić w każdej chwili można ...
Jeżeli udało sie nam pomalować wszystkie ściany , robimy sobie godzinę - dwie przerwy. Pędzel nadaje sie do wyrzucenia . Wszelkie zabrudzenia rak , skory przemyć acetonem i woda z mydłem. żelkot działa drażniąco na skore ! Warto pamiętać o gumowych ( nawet cienkich lateksowych) rękawicach.
Jeżeli pierwsza warstwa już zaschła ( powinna być twarda i nie powinna sie lepić) możemy malować drugi raz .
Tym razem do żelkotu dodajemy parafinę ( ok 5%) Dokładnie wymieszać! Parafina działa drażniąco ! Ostrożnie!
Tym razem malujemy "w poprzek" poprzedniej warstwy tj jeżeli malowaliśmy przód- tył to teraz malujemy prawo - lewo . Takie malowanie pozwoli niejako "zalać" nierówności pozostałe po pierwszym malowaniu . Po dwóch malowaniach powinniśmy mieć warstwę o grubości około 2 - 3 mm
Tak pomalowane kolumny zostawiamy do następnego dnia . W tym czasie żelkot dobrze sie nam utwardzi.
Na czas malowania i schnięcia należy zabezpieczyć przed kurzem , piaskiem itp .
No to pomalowaliśmy kolumny . Prawda ze wyglądają okropnie? W niczym nie przypominają wymarzonej , idealnie gładkiej powierzchni? Prawda!
Aby doprowadzić to wszystko do idealnej gładzi zaczniemy od... ołówka. Najlepiej miękkiego , stolarskiego.
Pomalowana wcześniej powierzchnie malujemy ołówkiem raz przy razie ( zdjęcie) Po co? Zaraz sie okaże..
Bierzemy klocek do szlifowania i papier ścierny na sucho 120 .
Klocek i papier widać na zdjęciu. Klocek trzymamy na środku , lekko dociskając właśnie środek klocka. Nie dusić po bokach . ułożenie klocka względem śladów malowania również widać. Klockiem szlifujemy we wszystkie strony tj przód - tyl , prawo-lewo i po skosach . Powstaje przy tym sporo pyłu , który dla wygody co jakiś czas zmiatamy zmiotka . Po chwili szlifowania patrzymy - co nam wyszło? Zeszlifowaliśmy "górki" po pędzlu i pozostały nam ślady ołówka w " dołkach" ( zdjęcie) . Na sucho szlifujemy tak długo aż zetrzemy wszystkie ślady ołówka. Trzeba pamiętać o niezbyt mocnym dociskaniu klocka. Ruchy klocka powinny być szerokie , obejmujące jak największy obszar . Pamiętać o częstej zmianie kierunku szlifowania. Ten etap - szlifowanie na sucho jest jednym z ważniejszych i dlatego warto poświecić mu sporo uwagi ( i sil.... ręce już bolą prawda? ) Nie szukać dróg na skróty , szlifierka oscylacyjna narobi nam o wiele więcej szkody niż efektu. Przebicie , przeszlifowanie prawie pewne a i o idealnie równej powierzchni możemy zapomnieć. Klocek , slaby docisk i dużo cierpliwości . Pomalowany obszar o wymiarach powiedzmy 30*50 cm po +/- 20 min powinniśmy mieć gotowy. W taki sposób postępujemy z każdą ze ścianek.
Zaczynamy szlifowanie na mokro . Ponownie zaczynamy od ołówka . Klocek, papier 240 , dużo wody ( nanosimy gąbką) i znów szlifowanie we wszystkie strony aż do zaniknięcia śladów ołówka. Co jakiś czas przecieramy powierzchnie gąbką. Nie dociskamy klocka zbyt mocno . Lepiej szlifować 5 min dłużej niż malować wszystko od początku. Ołówek zniknął? Bierzemy papier 400 , ołówek i do nowa . Papier co jakiś czas wypłukać w wodzie aby nam sie zbyt szybko nie zakleił.
Prawda ze coraz bardziej zaczyna to już "coś"przypominać? Pamiętać aby powierzchnia cały czas była mokra - dlatego nie wycinaliśmy żadnych otworów by nam MDF czy inny drewnopochodny materiał nie zamókł i nie napęczniał.Po kocku 400 , ołówek i klocek z papierem 600 . Az ołówek zniknie. Klocek "jeździ" we wszystkich kierunkach , trzymany lekko pośrodku.
Zaczynamy szlifowanie " na rękę" Ponownie ołówek .Papier 400. Standardowy arkusz papiery A4 dzielimy wzdłuż na dwa wąskie paski . Składamy " na 4" tak jak na zdjęciu . Teraz papier bierzemy w dłoń , jeden z narożników łapiemy pomiędzy kciuk a palec wskazujący . Moczymy w wodzie i jazda! Dociskamy lekko , cala dłonią . Nie palcem , czy krawędzią. Jak największą powierzchnia. Szlifujemy teraz tylko w jednym kierunku tj przód - tył do skutku czyli zniknięcia śladów ołówka. Szczególnie ostrożnie szlifujemy , krawędzie i narożniki. Szlifować jak najszerszymi ruchami.Docisk lekki ale równomierny.
Wycieramy do sucha i patrzymy ze wszystkich kierunków starając sie wypatrzeć wszystkie rysy , które pozostały nam po klocku . Poznamy je łatwo , bo są w innych kierunkach niż nasze ostatnie szlifowanie przód- tył . Rysy te zamalowujemy ołówkiem i znów szlifujemy. To kolejny ważny etap - rysy , których nie zlikwidujemy teraz wyjdą nam pewnie na sam koniec - przy polerowaniu. Jezeli uznamy ze jest już OK , znów ołówek i papier 800 i W TYM SAMYM KIERUNKU CO POPRZEDNIO czyli przód - tył.
znów szukamy rys itp. I tak po kolei - papier 1200 i ewentualnie 1500. Przy podanych wcześniej wymiarach - na każdy z papierów powinno wystarczyć jakieś 15 - 20 min.
Pozostało nam polerowanie. NIe polecam polerek używanych w lakiernictwie samochodowym tj wirującego kolka tzw "futra" Polerka , której używam ma tarcze wykonana z kilkudziesięciu warstw materiału , takiego jak używa sie na prześcieradła . Od biedy można sobie samemu takie coś powycinać i skręcić śrubą z nakrętką samokontrujaca.
Pasty. Na początek używam pasty w bloku , dość twarda , ma konsystencje kredy ( popularnie zwana " mydłem") Pastę nanosimy nie na powierzchnie , którą chcemy polerować ale na kolko polerskie- włączamy polerkę i przykładamy blok do obracającego sie kolka. Uwaga na palce!
Następnie polerkę przykładamy do polerowanej powierzchni nie dociskając zbyt mocno . Obroty powinny byc jak najniższe. Polerkę prowadzimy w wzdłuż kierunku ostatniego szlifowania przesuwając z prędkością ok 5cm / sek jak najszerszymi ruchami . Zaczynamy od bocznej krawędzi bliżej nas i takimi pasami od tylu ku frontowi przesuwamy polerkę coraz dalej od siebie w kierunku drugiej krawędzi. Wirujące w poprzek rys po szlifowaniu na rękę kolko "zaciera" rysy. Ważne jest aby nie zatrzymywać polerki w jednym miejscu . Co jakiś czas sprawdzamy dłonią temperaturę polerowanej powierzchni . Nie powinna być ciepła - co najwyżej lekko letnia. Jeżeli nagrzejemy poprzez tarcie żelkot , natychmiast przerywamy polerowanie aż do ostygnięcia. Przegrzany żelkot wygląda brzydko
( ma jakby tłuste plamy) a najgorsze jest to ze niewiele sie da już z nim zrobić . Polerowanie pasek po pasku powtarzamy aż do uzyskania połysku. W praktyce oznacza ze będziemy "jeździć " polerka od boku do boku kilkanaście- kilkadziesiąt razy.
Przy polerowaniu należy pamiętać o okularach ochronnych i masce przeciwpyłowej . Drobiny pasty lubia
" wystrzelić" w oczy a pasta działa bardzo drażniąco Poza tym uwalnia sie sporo pyłu i kurzy . Jego wdychanie tez do zdrowych nie nalezy.
Po zakonczeniu polerowania " mydlem" dokladnie ogladamy powierzchnie wyszukujac pozostale rysy . Jezeli takowe zauwazymy - zaznaczamy olowkiem , bierzemy papier 1200 ( najlepiej juz uzywany - aby nie byl zbyt " ostry") i staramy sie te rysy zeszlifowac . Po szlifowaniu znow polerujemy . Jezeli wszystko jest OK to bierzemy typowa juz paste polerska gr150 lub nawet od razu 300 . Nakładamy mokra gabka., tak aby nie tworzyc zbyt grubej warstwy . Dodatek wody pozwoli nam obnizyc temperature polerowanej powierzchni i dokladniejsze wypolerowanie.
Po pascie pozostaje nam juz tylko zetrzec kurz miekka , bawelniana szmatka.
Jestem prawie pewien ze nie uda sie osiagnac dobrego efektu juz za pierwszym razem dlatego warto poprobowac na jakims kawalku MDF itp.
Pamietajcie , ze nie ma tu drog na skroty. Lepiej kazdemu etapowi poswiecic 5 min wiecej czasu niz powtarzac wszystko od poczatku.
Powodzenia !
WaldeK
PS . Zdjecia beda w odcinkach po 3....
PPS Malowanie - kawalek plyty wiorowej
Szlifowanie - lodka "Optymist" ( w pracy sie pracuje, niestety....)
Zdjecie 1 - wyraznie widac grube smugi po pedzlu... Nie przejmujcie sie !
Zdjecie 2 - widac zamalowane w poprzek smugi...
Zdjecie 3 - olowkowanie