Moje Top 5
W sumie mam problem z pierwszą trójką, bo powinna być w zasadzie ex-equo, ale spróbuję.
Miejsce 1
AKG K1000 (Wiktora) – Po GSach dawno na mnie nic nie zrobiło wrażenia. K1000 owszem. Jednym słowem - porażający realizm. Egzemplarz Piotra Ryki grał wyraźnie ostrzej
Miejsce 2
Tu już się poddaję. Cenie je na równi: Grado GS 1000 i Stax Omega II
Staxy za lekkość, powab, grację, szybkość i swoistą aurę dźwięku.
GS 1000 są dla mnie złotym środkiem między prezentacją K1000, a Omeg II. Bardziej zabajone i z czarującym klimatem niż AKG, a z większym realizmem niż Staxy (mowa oczywiście o wygrzanych GSach). Stąd w mojej ocenie Grado są o włos wyżej, ale jakby mnie było stać to też bym sobie zrobił taką kolekcję jak Wiktor, którego niniejszym pozdrawiam ;)
Ogólnie to było starcie gigantów, więc we wszystkich aspektach testowane słuchawki grały co najmniej bardzo dobrze lub wybitnie.
Miejsce 3
Grado RS 1 (nowe, bez guzika) – organiczny, emocjonujący dźwięk. Prawie tak dynamiczne jak czołówka, ale z mniejszym wglądem w najdrobniejsze niuanse przez co bardziej wybaczające wobec sprzętu i repertuaru. Bezpośrednie i naturalne. Przez długi czas trochę brakuje im jak dla mnie basu, ale po wygrzaniu jest w sam raz.
Miejsce 4
Grado RS 2, SR 325i, Beyerdynamic DT880 Pro,
Ja akurat lubię RS2, są czymś pomiędzy SR325i, a RS1 w kwestii charakterystyki, ale wolałbym jednak mieć te i te niż same RS2. Nie dają aż takiej frajdy jak 325i, ani takiego realizmu i finezji jak RS1. Trzeba dodać, że od RS2 kończy się dobarwianie, a zaczyna się realizm.
SR325i cenię sobie za genialną,soczystą, a nie ciepłą barwę (choć jak wszystkie Grado nie tolerują ostrości). Trochę piękniej niż w naturze, przez mimo że słychać już granie na żywo to brakować może pewnych subtelności w porównaniu do wyższych modeli, ale za to jest niezwykle wciągająco i o to chodzi :) Do tego gradowska dynamika i bas z zejściem takim, że czuć go całą czaszką.
DT880 grają cieplej i trochę większym dźwiękiem niż pozostałe. Zdecydowanie spokojniejsze i mniej emocjonujące. Jakby przejście z szalonej imprezy na domowe pielesze. Mają swój spójny charakter i są dość uniwersalne i za to je cenię.
Miejsce 5
Sennheiser HD25-1
Heh, te najbardziej przypominają mi SR325i w kwestii emocji i soczystości barwy choć podają to w innej formie. Jest potężnie na basie, który jak cały ich przekaz jest bardziej gęsty i misiowaty niż 325tkach. Zejście ma również imponujące. Przestrzeń ma bardzo zwartą i ciasną można powiedzieć. Grają raczej ogółem niż szczegółem, więc co do sprzętu są wybaczające. Szczególnie przez zaokrągloną górę.
Są nieco podobne też do CAL rekablowanych, choć nie tak szczegółowe jak one to mimo wszystko bardziej mi się podobają. CAL szybko mnie nudzą przez swoją gęstość i jednocześnie bezbarwną „neutralność”. Coś jak galaretka bez cukru i aromatu. Tego nie będzie HD25-1, ani żadnych wyżej wymienionych.
Wyróżnienie
Ultrasone E9 są na pewno wybitne w kwestii basu, przepraszam BASu i dynamiki na dużych głośnościach, ale ich zalety nie są tym czego szukam, więc stąd takie uszeregowanie. Przestrzeń jest wąska i wysunięta w głąb czego też nie lubię, ale wierzę Piotrowi, że do tego trzeba się przyzwyczaić. Dobra szczegółowość, ale gwoździem do trumny, w moim subiektywnym rankingu, jest jest ich szklista, sztuczna barwa. Nie było tego ani na Grado ani na Staxie, ale pewnie odpowiednimi lampami da się to jakoś unaturalnić.
CZARNA LISTA
- Sennheiser HD650 -
mam zdanie identyczne jak Majkel. Zresztą słuchaliśmy ich razem. To drugie moje zetknięcie z tymi słuchawkami i kolejne rozczarowanie. Dźwięk tak rażąco uproszczony i chamsko dosłodzony. Kompletna klapa przy jakichkolwiek naturalnych instrumentach. Jaki naturalizm? Porównywane były bezpośrednio z DT880 Pro, RS2 i SR325i odstawały na różnicę co najmniej klasy.
Dobre może to ostrej elektronicznej lub intensywnie remasterowanej muzyki.
Żeby nie było. Wierzę Fallowi, że przejrzysty kabel Zu i z chłodno, ostro brzmiąca elektronika się przez ten gęsty karmel przebije i zrównoważy pewne aspekty.
- CAL - ze źródłami bez idealnej przejrzystości.
monstrualnie przerysowany,zaokrąglony i wzbudzający się bas, często wycofana średnica i barwa kojarząca mi się z szarą gumą.
Na odpowiednio dobranym sprzęcie potrafią zagrać dużo, dużo lepiej choć główne cechy zostają.
Grado GS1000, RS1, RS2 - niewygrzane i ostro grającym sprzętem
Braki w wypełnieniu, wycofana średnica, braki niskiego basu, knebel na przestrzeni i potrafiły jeszcze przyciąć na górze. Słychać to dobitnie jak się trochę podkręci głośność - dźwięk w pewnym momencie napotyka na ścianę i dalej wszystko jest zbite w kupe.
Oprócz tego one wymagają przygotowania do głośnego grania (sprzęt też musi być dobry i z zapasem mocy), bo inaczej wszystko się jeszcze wyjaskrawia. Potem jest z grubsza to co pisze Roland