Dzisiaj kupiłem na bazarze takiego. Nie dlatego że mi się podobał albo dlatego że słyszałem gdzieś że Pioneery - łooo panie to super grają.
Nie, kupiłem bo stała sierota taka koła jakichś glinianych krasnoludków z których jeden wypinał do mnie d........e :)
Poza tym pisze na nim że 3 Head - nooo i ma 3 Head :) A 3 Head nigdy za wiele :)
A poza tym fantastic sam plastic :) Nawet ośka potencjometru od poziomu plastikowa hehehe
Magnetofon nieciekawy dla jakiegoś czuba co to przegląda ten dział na forum. Przynajmniej ten egzemplarz.
Bo to pod odrobiną syfu z jakiejś rozpuszczającej się taśmy okazało się że głowice w stanie idealnym- jak z fabryki, to samo rolka itd...
W środku aż tak tragicznie po mojemu to nie jest- bo popatrzyłem jak z paskami.
Pasek okazał się też OK- czy jest drugi nie wnikałem bo tam praktycznie nie ma mechanizmu :) Ale magnetofon działa :)
Po odpaleniu zaatakował mnie widokiem na wyświetlaczu odpowiednim dla ery pokemonów. Potem trochę wyluzował ale dalej efekt jest.
No i poza tym mechanizm działa kulturalnie- no ale gdy go prawie nie ma to nie ma też co zgrzytać-piszczeć i takie tam. W dodatku ta resztka mechanizmu też z plastiku to tym bardziej nic nie dzwoni.
I jeszcze na dodatek magnetofon gra :)
Tak więc niczego do dłubania w nim nie było- poza odrobiną działania szmatką i pryśnięciem szuwaksem dla połysku. Co mu zresztą pomogło na widok zewnętrzny.
Jak gra w istocie to nie wiem bo jeszcze pod wzmaka nie podłączyłem a w słuchawkach nie do słuchania. Bo pokrętła głośności brak a poziom głośności jak dla DJ-a po 20 letniej praktyce w klubie.
W każdym razie Wooow nie było- ale jeszcze trzeba się wstrzymać z oceną.
Jak nagrywa też nie wiem- można po napisach obczaić że to ma chyba jakiego automata ale czy dorówna jakiemuś Kenowi np. to wątpię