Przemek,
miałem nic nie pisać, ale tak dobry pretekst, jak twoje pytanie o Lambdy, może się nie powtórzyć. :-)
Szukaj odpowiedzi w tekście. :)
Spotkanie niezwykle sympatyczne i słyszałem, że jego forma bardziej nawet niektórym odpowiadała niż to, co jest na Audio Show.
Pomieszczenia małe, ale przy odrobinie dobrej woli i wewnętrznej dyscypliny wszystko przebiegło bez zakłóceń i kolizji.
Na przyszłość uważam, że poczęstunek zorganizowany w formie "stołu weselnego", spokojnie można zredukować do jednego stolika bez krzeseł, postawionego gdzieś w rogu.
Nie zauważyłem, żeby ktoś z uczestników spotkania zasiadł za stołami, a bez nich byłby o wiele swobodniej.
Żeby było jasne, bardzo doceniam gospodarzy spotkania i ich chęć ugoszczenia nas.
Niemniej, moim zdaniem jeden stolik z napojami i słodkościami w zupełności wystarczy.
Ale pierwsze koty za płoty. Po fakcie, to wszyscy są mądrzy. :)
Mnie osobiście, (choć lubię zjeść), to atmosfera wielkiej uwagi i ogromnej życzliwości, jaką stworzyła ekipa AVstore, najbardziej mnie ujęła. Było jak w gronie dobrach, świetnie rozumiejących się przyjaciół. Niemal rodzinnie. :)
Co do słuchawek.
Od razu, na wejściu przestrzegałem, że od dłuższego już czasu spotykam się z pewnym zjawiskiem.
Polega ono na tym, że po założeniu AKG K1000 na głowę, pozostałe moje słuchawki są właściwie ignorowane przez moich gości. Dlatego już na wstępie spotkania zaznaczyłem, że nie wiem czy w ogóle powinienem wyciągać AKG K1000 z torby. Ewidentnie kradną show pozostałym słuchawkom.
Reakcje na koniec, takiego spotkania też są standardowe i sprowadzają się z reguły do dwóch tekstów:
- jeżeli byś się kiedyś nimi znudził, to daj znać,
lub bardziej bezpośrednio i zdecydowanie,
- ile za nie chcesz?
Jak się domyślacie, odpowiadam też mało oryginalnie – dziękuję, nie sprzedaję.
Mnie, bardzo spodobały się Lambdy Pro Dominika wpięte do LST, który był podłączony do mojego Sansui G-9700.
Źródłem były gęste pliki flac z foobara odpalonego na 13" laptopie LG, z podłączonym do niego po USB, Audiolab M-DACu.
Cała ta machineria, laptop z podłączonym po USB M-DACiem i od niego dwie ścieżki:
1. Sansui G-9700 (po RCA) i
2. Stax SRM-727A (po XLR),
była bardzo wydajna.
Jednocześnie można było słuchać na tym zestawie 5-u par słuchawek. Jak to możliwe?
Sam Sansui ma bardzo dobrą, niezależną dziurkę słuchawkową, to raz.
G-9700 może obsłużyć 2 pary kolumn, zatem do zacisków został podłączony LST i AKG K1000, to dwa i trzy.
Podłączony po XLR do M-DACa, wzmacniacz SRM-727A, ma dwa wyjścia słuchawkowe PRO ONLY.
Pozwalają one na jednoczesny odsłuch, dwóch par elektrostatów. To daje razem, wspomniane 5 par słuchawek, które można było dowolnie zmieniać na swej głowie, słuchając tego samego utworu.
Wracając do Lambd Pro Dominika, w moim odczuciu grają o wiele lepiej z LST, niż ze wzmacniacza SRM-727A.
Muszę dodać, że łączy je z tym LST, jakaś tajemnicza synergia, bo dźwięk na moich Stax SR-Λ Signature (czy SR-007MK1), nie zyskuje aż tak. To właśnie z SR-007MK1 wiązałem duże nadzieje, jeżeli chodzi o LST. Myślałem, że po podłączeniu do LST złapią tego „nerwa”, a one dalej po swojemu: spokojnie, zwiewnie, muślinowo i okrągło. Co prawda został dociążony dół, ale moim 007 brakuje najbardziej takiej wyrazistości basu i jak wszystkim elektrostatom, tzw. łupnięcia. Te aspekty w ich graniu się nie poprawiły i dlatego, chyba jednak je wolę na SRM-727A, z tą ich finezyjną lekkością i zwiewną gładkością przekazu.
A kolumny?
Przede wszystkim, moją największą osobistą korzyścią z tego spotkania jest to, że mocno doceniłem swoje. :)
Wrażenie zrobiły na mnie wszystkie i w każdym zestawie znalazłem coś, co mi się podobało.
Jeżeli chodzi o pierwszy zestaw, to po zażegnaniu problemów technicznych, zagrały całkiem przyjemnie wybarwionym dźwiękiem. Wyróżniłbym w nich średnice i wygląd zewnętrzny. Kawał porządnego mebla. :)
Drugi zestaw grał już tak bardziej technicznie, trochę „suchym”, zdyscyplinowanym i wyrównanym w całym paśmie dźwiękiem z fajną energią. Szkoda, że gdy się wstało, ta energia znikała i nie było tego zanurzenia w dźwięku.
Mogę to porównać do bardzo gęstej mgły, z dosyć wyraźnie zaznaczoną górną granicą, tak na wysokości ok. 1m.
Mgła powyżej też jeszcze jest, ale nie ma już tego otulenia.
Oba zestawy w moim odczuciu nie miały sceny. Był dźwięk z dwóch kolumn, było stereo, a sceny jakby nie było.
Jeszcze raz podkreślam, że w moim odczuciu, bo koledzy dyskutowali o scenie w słuchanych utworach, czyli jej istnienie odnotowali.
Trzeci zestaw to kolumny przywiezione przez @lankastera oparte o głośniki szerokopasmowe.
Przyznam się, że z tym jednym głośnikiem w pudle, wyglądały po poprzednich, dosyć ubogo.
No dobra, wyglądały biednie, co nie znaczy, że były mniejsze. :)
Słuchałem i coraz bardziej podobało mi się to jak grają. Pojawiła się scena i holografia. Na środku, tak powyżej kolumn, wyraźnie stała wokalistka. Dojmujące było dla mnie, to fizyczne wręcz odczycie jej bytności.
Dźwięk przyjemny, jasny i jak na mój gust w utworach, które akurat leciały zbyt lekki.
Pytałem nawet czy nie ma gdzieś pod ręką, jakiegoś utworu z dobrym, solidnym basem i kopnięciem.
Ale podobno taki już "leciał", gdy mnie nie było. :)
Kolumny grały bardzo swobodnie i tak całościowo. O co mi chodzi, z tą "całościowością"?
Dotarło do mnie, że przy słuchaniu poprzednich kolumn, dostawałem dźwięk z każdej sekcji kolumn osobno i dopiero moja percepcja składała to w jedną całość.
Tu był gotowy, wymieszany na gładko tak, że tylko go chłonąć.
Stałem tak, napawałem się tym, co słyszę i żeby zmienić pozycję, przykucnąłem.
No i cały czar prysnął. Grały dwa osobne głośniki jakimś, jakby niedorobionym, sykliwym dźwiękiem.
Zdecydowanie, "mgła" poszła tym razem górą. :)
Mam jeszcze jedną, korzyść z tego spotkania. Nowy nabytek, słuchawki "Meze 99 Classics Walnut Gold".
Wczoraj po przywiezieniu ich do domu, podłączyłem je i zostawiłem grające na całą noc.
Teraz siedzę, piszę i przy okazji ich słucham. Bardzo przyjemnie grają i to w każdym repertuarze.
Będę miał namacalną pamiątkę z tego spotkania. :)
To tyle moich wrażeń i opinii.
Bardzo dziękuję wszystkim, których było mi dane wczoraj spotkać i poznać.
Jakby co, to jak tylko czas pozwoli, piszę się na każde takie spotkanie.
Ps. Paweł nie zabrałeś przypadkiem moich interkonektów?