Audiohobby.pl

Wątek wagnerowski

mars

  • 15 / 6106
  • Nowy użytkownik
08-08-2008, 11:51
Znalazłem w sieci genialną rejestracje śmierci Izoldy z Jassey Norman. Nie wiecie czy ktos nagrał z nią całą operę? Norman ma idealną barwę glosu do tej muzyki. Dla tych ktorzy są ciekawi, co ona potrafi polecam 4 ostatnie piesni R. Straussa (Phillips).
Ta Norman.... to chyba najlepsza Izolda jaką znam... Na youtube sa dwa nagrania: z umierającym Karajanem (jego ostatni koncert) - wstrząsające oraz taka wersja filmowa.  A która śmierć Izoldy jest Waszą ulubioną?
Jeszcze sie nie wydobyłem z Wagnera po festiwalu w Baureuth. Czy słuchaliscie Parsifala z Danielem Gatti i Tristana? Parsifal prowadzony wolno, ale bez magii Knapertsbuscha, ktoremu chyba jko jedynemu udało sie osiągnac idealne polączenie wolnego tempa i wewnętrznego napiecia. Jednak Wagner na żywo to jest to!!!

daGambus

  • 84 / 6016
  • Użytkownik
08-08-2008, 12:53
Byłeś Marsie w Baureuth i słuchałeś na żywo? Czy tylko z naszego radia PR2? :-)
Hmm... i tak podziwiam, bo calej opery Wagnera no nie zdzierżę i już, nic nie poradzę... ale fragmentów posłuchać, i owszem... zwłaszcza śmierć Izoldy ;-)
Za to pieśni Straussa i Jessey Norman, o tak! :-)))  

dong

  • 541 / 6072
  • Ekspert
08-08-2008, 12:56
jeśli wierzyć tym źródłom:
http://members.tip.net.au/~jgbrown/Tristan/discography/
http://www.wagnerdiscography.com/
http://www.brainyday.com/jessye/discography.htm

to takie kompletne nagranie opery nie istnieje.

tutaj:
http://query.nytimes.com/gst/fullpage.html?res=950DE0D71F3DF931A1575AC0A96F948260
autor pisze wręcz, że "she has never sung the complete role on any stage", ale artykuł jest z 1989 roku, więc jest szansa, że jest nieaktualny.  :)

z drugiej strony - wiki wymienia jednak rolę Izoldy wśród dokonań Jessye, ale nie podając konkretów.

zresztą, to wszystko pewnie sam już wcześniej wyguglałeś...

mars

  • 15 / 6106
  • Nowy użytkownik
08-08-2008, 15:52
Dong i da Gambus dziekuje. Festiwalu słuchałem w fascynujacych transmisjach PR II radia. Byałem rowniez na Tristanie w Łodzi (transmisja na zywo z MET) i zapewniam ze te 5 i pol godziny wciaga szalenie

daGambus

  • 84 / 6016
  • Użytkownik
08-08-2008, 22:55
Mars > No właśnie, sporo czytałem i słyszałem w radio o tym znakomitym łódzkim eksperymencie z transmisjami z MET. Bardzo jestem ciekaw Twoich wrażeń, czy poza Tristanem byłeś na czymś jeszcze i w ogóle jak to wygląda?
Pozdrawiam :-)

mars

  • 15 / 6106
  • Nowy użytkownik
08-08-2008, 23:26
Transmisja z Met podobała mi sie bardzo. Kamery nie sa ustawione porostu na scene ale wlasciwie stale cos sie dzieje. Okna zmieniają pozycję, a takze jednaoczesni mozna pokazac w oknie cała scene oraz w okienkach zblizenia twarzy spiewaków.  Z tego co wiem tak realizowany był tylko Tristan. Pomysł uwazam za wrecz wysminity poniewaz tak pokazywana opera nie nuzy tak jak zlapanna kamerą cała scena. Inna sprawą jest bardzo udana scenografia Tristana w MET zbudowana wlasciwie wyłącznie z kilku elementów wsrod których najwazniejsza role odgrywa światło. Dołączam fotki które obrazują jak to mniej wiecej wyglada. Miłm dopelnieniem wieczoru było zaproszenie wszystki melomanów biorących udział w transmisji na kolacje przez dyrektora Sułka. To było bardzo miłe, w koncu ta opera to kawał muzyki. W antraktach mogliśmy sie spotkac z Pania Walewską i na żywo komentowac wykonanie. To wszystko była naprawde bardzo ciekawe.
Ja wyszedłem zachwycony, potęga tej muzyki wprost oszałamia. W tym sezonie szykuje się na Salome z Mattilą w roli głownej.

mars

  • 15 / 6106
  • Nowy użytkownik
09-08-2008, 12:55

daGambus

  • 84 / 6016
  • Użytkownik
09-08-2008, 21:14
mars > dziękuję :-) Mógłbyś jeszcze napisać jak wygląda kwestia dostępności biletów, koszt itp. Czy sala jest full wypełniona czy też część miejsc pożerają nieobecne VIP-y lub posiadacze katnetów? No i "last but not least" jak jest z akustyką (nagłośnieniem) itp. Będę wdzięczny za informacje. Pozdrawiam :-)

mars

  • 15 / 6106
  • Nowy użytkownik
10-08-2008, 11:21
Niestety nie wiem ile kosztowały bilety, ponieawż sam miałem wejściówkę. Wydaje mi się jednak, że cena nie była zaporowa. Chyba nie więcej niż 50 zł. Sala nie była wypełniona i to raczej nie dlatego ze nie dotarły VIP-y, ale poprostu Tristan to waga cięzka i spedzenie wielu godzin przy muzyce Wagnera moze wiele osób odstraszyło. Było chyba nie wiecej niż połowa osób, które mogą się zmieścic w sali. Jedno jest jednak wazne, bała to absolutnie, takie odniosłem wrazenie, publicznosc nieprzypadkowa. Zadnych szeptów, szeleszczeń i zadnej w koncu znudzonej mlodzieży.
Sprawa nagłosnienia. Tu nakładają sie dwie rzeczy. Pop pierwsze nowooddana filharmonia w Łodzi ma FATALNĄ akustykę, o wlasciwie zerowym pogłosie, w związku z tym fortepian brzmi zawsze jak przesterowany, poniewaz ludzi graja na nim zawsze bardzo głosno zeby byc słyszalnymi. Wierzcie mi ze na recitalu Blechacza w jednym z ostatnich rzędów prawie nie było slychac fortepianu. Podsumowując: dzwiek sali jest taki jak w suchym, przesterowanym systemie - czyli nie jest za dobrze. Po drugie: Wagner i Tristan w szczegolnosci nie miesci sie w zadnym sprzecie nagrywająco odtwarzajacym. Wiele scen z monologiem Mild und Leise na czele poprostu nie ma prawa zabrzmiec prawidłowo odtworzone przez kolumny. Ogromna skala dynamiki i wielosc szczegówłow raczej nie ma szans w starciu z techniką. Przy okazji transmisji tegorocznego festiwalu wagnerowskkiego w studiu PR II goszczono znaną polską sopranistkę która opowiadała m.in o Birgit Nilsson, która dysponowała podobno absolutnie unikatowym glosem, który w sali rozchodził się w ten sposób, że słuchającym wydawało się ze wydobywa sie gdzieś z sufitu i poprostu hipnotyzował ludzi. Twierdzi ona ponadto, ze nagrania karykaturują to zjawisko i krzywdzą wielka śpiewaczkę.
Pomimo tych zastrzeżeń musze powiedzieć ze sluchało misię bardzo dobrze. Umiejetnosc adaptacji słuchu ludzkiego co cudowna własciwosc. Może czasami nieco cieło uszy, ale naprawde nie mialo to dla mnie zadnego znaczenia. Wzruszenia były ogromne. Jeszcze kilka zdjec z rozmow Marii Walwskiej i z sympatycznej kolacji :)

dzarro

  • 11 / 6044
  • Nowy użytkownik
15-08-2008, 19:37
Co do Norman i jej Izoldy to czytałem gdzieś kiedyś w necie, że był  plan nagrania całej opery dla Decci z Georgem Soltim i Placido Domingo na przełomie lat 80-tych i 90-tych, ale nastąpiły jakieś kwasy na linii Solti-Norman, diva wycofała się z innego nagrania z maestro i projekt upadł. Wielka szkoda, bo była szansa na co najmniej dobre nagranie - a takich  - jeśli chodzi o Tristana - w ostanich 2, 3 dekadach brak. Studyjną wersję Mild und Leise Norman nagrała dla EMI pod batutą Tennstedta, była ostatnio dostępna w składance The Very Best of Jessey Norman. Jeśli chodzi o inne wykonania to ja najwyżej cenie Kirsten Flagstad – nagranie z 1936 z Londynu pod Reinerem. Przez cały spektakl Flagstad śpiewa jakby unosiła się pól metra nad ziemią, a finał to już prawdziwe wniebowstąpienie. Słyszałem, że alternatywna wersja londyńska z tego okresu pod Beechamem jest jeszcze lepsza. Świetne jest też ponoć jej późniejsze nagranie z 1948 z Buenos Aires pod Erichem Kleiberem. Niestety, najbardziej znane i najlepsze dźwiękowo nagranie Furta z 1952 prezentuje wielką śpiewaczkę z dużo słabszej strony. Najbardziej seksowną Izoldą(wokalnie rzecz jasna) jest dla mnie Helen Traubel, choć w nagraniu, które posiadam akurat Liebstod wypada nieco nudnawo.

mars

  • 15 / 6106
  • Nowy użytkownik
16-08-2008, 00:12
dzaro dziekuje za interesujące obserwacje. rzeczywiscie to wielka szkoda ze Norman nie nagrała całej Izoldy choc akurat ja mniej zaluje  tego Soltiego do którego jakos brak mi przekonania, nie wiem moze kiedys przyjdzie jego czas. Dodam do Twojego wpisu informacje o tym ze Mild ub Leise istaniej na plycie DG z Karajanem. Niestety nie znam wersji Tennstedta ale lubie tego dyrygenta, wiec łącze z nią duze nadzieje. oczywiscie Flagstad to absoltna klasyka. Nie znam wersji Kleibera, z pewnoscia jest ciekawa, a jest jeszcze Leinsdorf z Flagstad i Melchiorem. Musze powiedziec ze ta muzyka jest tak genialna ze slucham jej we wszystkich dostępnych wykonaniach z wielką satysfakcją. Ostatnio "odkrylem" Bernsteina którego uwazalem za nudnego i rozlazlego, az nagle odkryłem wiele pieknych miejsc choc Mild und Leise w dalszym ciągu widze zbyt rozwleczoną. Coż musiałem zmienic sie ja, dlatego lubie miec wiele wykonan nawet tych które mnie nie przekonują, bo byc moze mówimy tylko innym językiem.... Czy znacie moze nowe nagrania Pappano i Thielmanna? Co o nich sadzicie?

dzarro

  • 11 / 6044
  • Nowy użytkownik
16-08-2008, 11:05
Tak, tak - kiedyś zrobiłem sobie symulację, ile fajnych nagrań Tristana dobrze byłoby mieć i wyszło mi prawie 20 edycji – z tego 80% to lajfy sprzed 1970 r. Może kiedyś...

O Bersteinie też słyszałem, że ciekawy. Wersji Thielemanna niez znam i się nie palę, tym bardziej, że para śpiewaków w rolach tytułowych nie wróży dobrze. Wersja Pappano(miałem ją kiedyś pożyczoną) bardzo nudna - ze względu na orkiestrę i dyrygenta. Wyjątek stanowi III akt - dzięki znakomitej interpretacji Dominga, który w dwóch pierwszych aktach ulega marazmowi dyrygenta i reszty partnerów, ale w akcie ostatnim inspiruje cały zespół - tak, że słucha się tego nie bez wzruszenia. No i facet ma w chwili nagrania 64 lata!!!! Izolda w tym nagraniu, Nina Stemme, jest solidna, ale nie zapada w pamięć na dłużej - choćby w porównaniu z Waltraud Meier, nie wspominając o mocno niedocenianej Heldze Dernesch z lat 70-tych . Dlatego szkoda, że Domingo nie nagrał Tristana wcześniej w lepsyzm towaryzstwie. Solti to jednak inna galaktyka niż Pappano.
Z wersji współczesnych frapuje mnie jedynie wersja Naxosu, pod batutą szwedzkiego kompozytora Leifa Segerstama – kiedyś słuchałem fragmentów w necie i brzmiało to całkiem, całkiem.

Horst

  • 248 / 6101
  • Aktywny użytkownik
03-09-2008, 14:02
a gdyby tak na tym forum zamiast rozmawiać o wersjach (np 20tu :)

pogadać o tym dlaczego tristan jest tak kultowy, że się brzydko wyrażę..

pamiętam, że jakiś dyrygent (chyba polak pochodzenia żydowskiego) umarł dyrygując "uwerturę"

dawid ojstrach kiedyś napisał: "nie wyobrażam sobie większego szczęścia, niż w uwolniony od obowiązków wieczór wysłuchać tristana z furtem z partyturą na kolanach" (ciekawe, chyba to pisał po 2 WŚ)

pogadać o samym tristanie

ciekawe jest to nawiązanie do żywych wykonań, a nawet do bayrouth, kiedyś w niezbyt szanowanym ruchu muzycznym był ciekawy, gorzki artykuł pocieja, pojechał na ten festiwal, namęczył się podróżą, i... kicha, trafił na jakieś unowocześnione inscenizacje, miał też (pociej) wtedy jakieś kłopoty zdrowotne z sercem

tak, hasło gesamtkunstwerk nie jest puste

no jak, dało by się wznieść poza porównywanie wykonań ;-)

jest świetna książka jachimeckiego np

dzarro

  • 11 / 6044
  • Nowy użytkownik
08-09-2008, 15:10
Myślę jednak, że dzieła muzycznego tak łatwo nie da się oderwać od wykonań. Można oczywiście studiować partyturę, jeśli ktoś czyta nuty(ja nie czytam) – ale dzieła Wagnera to jednak opery, czy jak kto woli, muzyczne dramaty i poszczególnych postaci nie da się zupełnie wyabstrahować – zarówno w ich wymiarze teatralnym jak i muzycznym.
Na czym polega „kultowość” Tristana? Akurat w Polsce trudno o tym mówić, ludzie kochający tę muzykę są u nas w absolutnej mniejszości. Nawet towarzystwo wagnerowskie, o ile wiem, zawiesiło u nas działalność. Na konkurencyjnym forum był kiedyś bardzo żywy wątek mahlerowski. Myślę, że Mahler, pomimo niższej rangi artystycznej, jest u nas bez porównania bardziej „kultowy”.
Osobiście nie odczuwam jakiejś szczególnej potrzeby, by definiować źródła swojej fascynacji muzyką Wagnera. Takie definicja zawsze ocierają się o banał. W muzyce Wagnera jest wszystko: z jednej strony plebejskość, kicz, pogaństwo, dekadencja, hedonizm, okrucieństwo, fascynacja złem i destrukcją – z drugiej strony wrażliwość na ludzkie cierpienie, asceza, mistycyzm, liryzm, witalizm, niezwykła siła woli. Wszystko składa się razem na uniwersum dostępne może 10 innym artystom w dziejach ludzkości.
Mawia się, że największe dzieła zawsze przerastają nie tylko odbiorców ale również swoich twórców. Myślę, iż nie inaczej jest z „Tristanem” czy „Parsifalem”. W nich jest zawarte pewne radykalne wyobrażenie istoty ludzkiej, którego urzeczywistnienie przerasta każdą jednostkę – tak jak osiągnięcie pełni artystycznej w muzyce Wagnera praktycznie przerasta możliwości nawet najlepszych wykonawców.
Mogę tez zrozumieć tych, którzy Wagnera nie rozumieją czy go nie cierpią. Sam przez kilkanaście lat niemal przestałem jej słuchać. W fascynacji jego muzyką jest niewątpliwie jakiś element aberracji, choroby – nie wiem czy jest inny kompozytor, którego admiracji towarzyszył tak silnie rozwinięty element sekciarstwa ...no może z wyjątkiem rozmaitych odmian muzyki pop.